Legenda Ketów
Kiedyś na ziemi, trzej myśliwi Ket, Selkup i Ewenk polowali na łosie. W pewnym momencie Ket, przypomniawszy sobie o pozostawionym kociołku, zawrócił. Tymczasem Selkup oraz Ewenk poszli dalej i w końcu wytropili łosia. Ewenk odłożył łuk, decydując się zabić łosia pałką. Selkup natomiast użył go, lecz wystrzelona przezeń strzała nie dosięgła zwierzęcia. Jedynie strzała Keta, który powrócił z kociołkiem, lekko zraniła łosia w łopatkę. Ranne zwierzę uciekło, a myśliwi, czując zmęczenie, zasnęli. Przebudziwszy się nad ranem stwierdzili, że znajdują się na niebie. Dziś wszyscy uczestnicy polowania tworzą Wielką Niedźwiedzicę.
piątek, 30 kwietnia 2010
DRAMAT MAŁŻEŃSKI
Legenda Ketów
Słońce i Księżyc byli małżeństwem. Pewnego razu Księżyc zapragnął zejść na ziemię i przyjrzeć się ludziom oraz ich życiu. Spostrzegła to zła Chośedam i pobiegła za nim by go schwytać. Zauważywszy to Księżyc rzucił się do ucieczki, prosząc żonę-Słońce o ratunek. Chcąc odbić się od drzewa zawadził o konary i rozdarł swe ciało na dwie połowy. Jedną pochwyciło Słońce, drugą - zła Chośedam, której przypadła połowa Księżyca wraz z jego sercem. Gdy liczne próby znalezienia innego serca dla Księżyca nie dały rezultatu Słońce poleciło oddalić się Księżycowi, pozwalając mu jednak podążać za sobą.
Chośedam - złe bóstwo Ketów, zamieszkujące Dolny Świat. Pierwotnie żona Esa
Słońce i Księżyc byli małżeństwem. Pewnego razu Księżyc zapragnął zejść na ziemię i przyjrzeć się ludziom oraz ich życiu. Spostrzegła to zła Chośedam i pobiegła za nim by go schwytać. Zauważywszy to Księżyc rzucił się do ucieczki, prosząc żonę-Słońce o ratunek. Chcąc odbić się od drzewa zawadził o konary i rozdarł swe ciało na dwie połowy. Jedną pochwyciło Słońce, drugą - zła Chośedam, której przypadła połowa Księżyca wraz z jego sercem. Gdy liczne próby znalezienia innego serca dla Księżyca nie dały rezultatu Słońce poleciło oddalić się Księżycowi, pozwalając mu jednak podążać za sobą.
Chośedam - złe bóstwo Ketów, zamieszkujące Dolny Świat. Pierwotnie żona Esa
czwartek, 29 kwietnia 2010
ZEMSTA OGNIA
Legenda Selkupów
Działo się to już bardzo dawno. W czterech czumach, składających się na jedno obozowisko, mieszkali ludzie. Pewnego razu wszyscy mężczyźni udali się na polowanie, a w czumach pozostały jedynie kobiety i dzieci. Po trzech dniach oczekiwania na powrót mężczyzn, jedna z kobiet wyszła wieczorem z czumu, aby narąbać drewien. Powróciwszy do czumu dorzuciła do ogniska kilka bierwion, po czym usiadła przy nim, aby nakarmić swego synka. W pewnym momencie z ognia wyskoczyła iskierka i upadła na pierś chłopca parząc go. Gdy chłopiec zaczął płakać, kobieta krzyknęła do ognia "Co ty wyprawiasz. Ja ciebie drewnem karmię, a ty parzysz mojego synka! Nie dam ci więcej drewien. Toporem cię posiekam, zaleję, zaduszę!" To mówiąc, ułożyła synka w kołysce, chwyciła za topór i zaczęła rąbać ognisko. Następnie wzięła kocioł i zalała wodą tlący się jeszcze ogień, krzycząc: "Spróbuj mi teraz raz jeszcze oparzyć mojego syna, a do końca cię zaduszę, aby żadnej iskierki z ciebie nie pozostało". Po tych słowach ogień zgasł, a w czumie nastał mrok i chłód. Gdy chłopiec zaczął płakać, kobieta opamiętała się i ponownie zaczęła rozpalać ognisko. Daremnie jednak - nie pojawiła się bowiem nawet jedna iskierka. W czumie było bardzo zimno i chłopiec nie przestawał płakać. Kobieta pomyślała więc: Pobiegnę do sąsiedniego czumu i przeniosę z niego ogień. Tak też zrobiła, lecz gdy tylko weszła do czumu sąsiadów także w ich ognisku ogień zgasł i nie pojawił się więcej. Obecne w czumie kobiety starały się go rozniecić, lecz bez skutku. Kobieta pobiegła więc do następnego czumu, lecz sytuacja powtórzyła się i tutaj. Zrezygnowana zawróciła, chcąc udać się do własnego czumu, gdy wtem zauważyła ogień, palący się w czumie jej babki. Natychmiast tam pobiegła, lecz gdy tylko przekroczyła próg ognisko zgasło. "Mój ogień zgasł, gdy stanęłaś w progu. Cóż się u ciebie wydarzyło?" - zapytała babka. Nie odpowiedziawszy kobieta zaczęła płakać. W całym obozowisku nie było już ognia, a próby rozpalenia go nie dawały rezultatu. Wszędzie panował mrok i chłód. "Pójdę do ciebie - rzekła babka - i zobaczę co się stało". Kobieta zaprowadziła ją do swego czumu, gdzie siedzący w ciemności, zmarznięty chłopiec zalewał się łzami. Babka wzięła drewno i zaczęła rozpalać ogień - jednak bez skutku. Spojrzała w głąb ogniska, lecz niczego nie dostrzegła. Gdy zamierzała już odejść usłyszała głos Opiekunki Ognia, która rzekła: "Dlaczego babko się męczysz, to przecież nie ty, a ta kobieta tak bardzo mnie obraziła. Moje oczy zalała wodą, moją twarz zraniła żelazem, a na dodatek nie wiem nawet dlaczego tak uczyniła".
Babka długo prosiła Opiekunkę Ognia, aby przebaczyła kobiecie, dając zbawienny ogień. Uległa ona w końcu prośbom, żądając jednak w zamian za przebaczenie życia dziecka. "Dam ci ogień z jego serca - powiedziała - abyś pamiętała, iż z serca swego syna ogień ów powstał". Po długich wahaniach kobieta oddała syna, po czym we wszystkich czumach pojawił się ogień.
Odtąd wszyscy pamiętali, iż ognia nie należy ranić żelazem.
Działo się to już bardzo dawno. W czterech czumach, składających się na jedno obozowisko, mieszkali ludzie. Pewnego razu wszyscy mężczyźni udali się na polowanie, a w czumach pozostały jedynie kobiety i dzieci. Po trzech dniach oczekiwania na powrót mężczyzn, jedna z kobiet wyszła wieczorem z czumu, aby narąbać drewien. Powróciwszy do czumu dorzuciła do ogniska kilka bierwion, po czym usiadła przy nim, aby nakarmić swego synka. W pewnym momencie z ognia wyskoczyła iskierka i upadła na pierś chłopca parząc go. Gdy chłopiec zaczął płakać, kobieta krzyknęła do ognia "Co ty wyprawiasz. Ja ciebie drewnem karmię, a ty parzysz mojego synka! Nie dam ci więcej drewien. Toporem cię posiekam, zaleję, zaduszę!" To mówiąc, ułożyła synka w kołysce, chwyciła za topór i zaczęła rąbać ognisko. Następnie wzięła kocioł i zalała wodą tlący się jeszcze ogień, krzycząc: "Spróbuj mi teraz raz jeszcze oparzyć mojego syna, a do końca cię zaduszę, aby żadnej iskierki z ciebie nie pozostało". Po tych słowach ogień zgasł, a w czumie nastał mrok i chłód. Gdy chłopiec zaczął płakać, kobieta opamiętała się i ponownie zaczęła rozpalać ognisko. Daremnie jednak - nie pojawiła się bowiem nawet jedna iskierka. W czumie było bardzo zimno i chłopiec nie przestawał płakać. Kobieta pomyślała więc: Pobiegnę do sąsiedniego czumu i przeniosę z niego ogień. Tak też zrobiła, lecz gdy tylko weszła do czumu sąsiadów także w ich ognisku ogień zgasł i nie pojawił się więcej. Obecne w czumie kobiety starały się go rozniecić, lecz bez skutku. Kobieta pobiegła więc do następnego czumu, lecz sytuacja powtórzyła się i tutaj. Zrezygnowana zawróciła, chcąc udać się do własnego czumu, gdy wtem zauważyła ogień, palący się w czumie jej babki. Natychmiast tam pobiegła, lecz gdy tylko przekroczyła próg ognisko zgasło. "Mój ogień zgasł, gdy stanęłaś w progu. Cóż się u ciebie wydarzyło?" - zapytała babka. Nie odpowiedziawszy kobieta zaczęła płakać. W całym obozowisku nie było już ognia, a próby rozpalenia go nie dawały rezultatu. Wszędzie panował mrok i chłód. "Pójdę do ciebie - rzekła babka - i zobaczę co się stało". Kobieta zaprowadziła ją do swego czumu, gdzie siedzący w ciemności, zmarznięty chłopiec zalewał się łzami. Babka wzięła drewno i zaczęła rozpalać ogień - jednak bez skutku. Spojrzała w głąb ogniska, lecz niczego nie dostrzegła. Gdy zamierzała już odejść usłyszała głos Opiekunki Ognia, która rzekła: "Dlaczego babko się męczysz, to przecież nie ty, a ta kobieta tak bardzo mnie obraziła. Moje oczy zalała wodą, moją twarz zraniła żelazem, a na dodatek nie wiem nawet dlaczego tak uczyniła".
Babka długo prosiła Opiekunkę Ognia, aby przebaczyła kobiecie, dając zbawienny ogień. Uległa ona w końcu prośbom, żądając jednak w zamian za przebaczenie życia dziecka. "Dam ci ogień z jego serca - powiedziała - abyś pamiętała, iż z serca swego syna ogień ów powstał". Po długich wahaniach kobieta oddała syna, po czym we wszystkich czumach pojawił się ogień.
Odtąd wszyscy pamiętali, iż ognia nie należy ranić żelazem.
środa, 28 kwietnia 2010
O STARCU
Legenda Ewenków
Rosyjski bóg Mikołaj Miły oraz Chrystus wybrali się na ziemię. Napotkali tutaj starca, z którym zaczęli wojować. Po trzech latach walki starzec poprosił Mikołaja Miłego i Chrystusa o litość, lecz oni, nie wysłuchawszy go, dalej prowadzili wojnę. Walka trwała lat siedem, kiedy okazało się, iż starcem był sam Bychyndor - potężny duch ziemi. Bychyndor zdecydował się przerwać walkę, zabrał księżyc oraz słońce i uszedł do Dolnego Świata, zsyłając na ziemię mrok. Wówczas to Mikołaj Miły i Chrystus, przeraziwszy się Bychyndora, uciekli z ziemi Ewenków do swoich krain. On zaś śmiał się z nich. Gdy odeszli, Bychyndor uwolnił słońce i księżyc, ponownie dając ziemi światło. Panuje od tej pory na niej samodzielnie.
Rosyjski bóg Mikołaj Miły oraz Chrystus wybrali się na ziemię. Napotkali tutaj starca, z którym zaczęli wojować. Po trzech latach walki starzec poprosił Mikołaja Miłego i Chrystusa o litość, lecz oni, nie wysłuchawszy go, dalej prowadzili wojnę. Walka trwała lat siedem, kiedy okazało się, iż starcem był sam Bychyndor - potężny duch ziemi. Bychyndor zdecydował się przerwać walkę, zabrał księżyc oraz słońce i uszedł do Dolnego Świata, zsyłając na ziemię mrok. Wówczas to Mikołaj Miły i Chrystus, przeraziwszy się Bychyndora, uciekli z ziemi Ewenków do swoich krain. On zaś śmiał się z nich. Gdy odeszli, Bychyndor uwolnił słońce i księżyc, ponownie dając ziemi światło. Panuje od tej pory na niej samodzielnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)