sobota, 17 lipca 2010

ZŁOTY JELEŃ

Złoty jeleń żył niedaleko zakola rzeki. Pewnej nocy usłyszał krzyk tonącego człowieka. Pospieszył ku niemu i rzekł: "Nie bój się, ja cię wyratuję!". Podpłynął doń i wyniósł na swym grzbiecie. Potem doprowadził do benareskiego traktu. Zakazał mu tylko wydać komukolwiek, gdzie widział niezwykłe zwierzę. Tego samego dnia królowa Benaresu miała sen, w którym złoty jeleń nauczał ją prawa. Król obiecał tysiąc sztuk złota, złotą szkatułę i bogato osiodłanego konia za wiadomość o owym zwierzęciu. Wyratowany przez jelenia człowiek skusił się obietnicą i zaprowadził króla wraz z armią do miejsca, gdzie żył jeleń. Władca już miał strzelić, gdy zwierzę przemówiło ludzkim głosem: "Wielki monarcho, nie rań mnie! Któż ci doniósł, gdzie można spotkać złotego jelenia?". Król, oczarowany słodkim głosem zwierzęcia, rozgniewał się na zdrajcę. Jeleń zaś znów rzekł: "Nie, królu, żaden zacny człowiek nie zabija. Niech odejdzie ten niegodziwiec!". Władca zaprowadził złotego jelenia do świątecznie przybranego miasta, gdzie cudowne zwierzę nauczało, króla i cały dwór.

środa, 14 lipca 2010

MIT O PRAPOCZĄTKU ŚWIATA I LUDZI

"Opowiadano, mówiono,
że istniały już przedtem cztery życia,
a to obecne było piątą [z kolei] epoką.

Wiedzieli o tym starcy,
że w roku 1 - Królik,
ustanowione były fundamenty ziemi i nieba.
I to wiedzieli także,
że kiedy utrwaliły się i ziemia,
i niebo,
istniały już przedtem cztery rodzaje ludzi,
cztery rodzaje życia.
Wiedzieli również, że każde z nich
istniało [tylko] podczas jednego Słońca.

I mówili, że pierwszych ludzi
uczynił bóg, kształtując ich z popiołu.
[czyn ten] przypisują Quetzalcoatlowi,
którego znakiem jest 7 - Wiatr,
on ich wymyślił, on ich stworzył.
Pierwsze Słońce, które zostało ustanowione,
o znaku 4 - Woda,
nazywało się Słońcem Wody.
Podczas tego Słońca wydarzyło się, że wszystko zabrała,
że wszystko uniosła woda.
A ludzie przemienili się w ryby.

Wtedy powstało drugie Słońce.
Jego znakiem był 4 - Tygrys.

I Słońce to zwało się Słońcem Tygrysa.
Wówczas niebo zostało udręczone.
Słońce przestało wędrować swoim szlakiem.
Gdy dochodziło do połowy swej drogi dziennej,
natychmiast zapadała noc,
a kiedy już pociemniało
tygrysy pożerały ludzi.
I podczas tego Słońca żyli giganci,
którzy, jak mówili starcy, tak się pozdrawiali:
'Nie upadaj Panie',
gdyż ten z nich, który upadł,
nie mógł już nigdy powstać.

Powstało wówczas trzecie Słońce.
Jego znakiem był 4 - Deszcz.
I Słońce to zwano Słońcem Deszczu [z ognia].
A podczas tego Słońca wydarzyło się, że spadł deszcz ognisty.

I wszyscy, którzy wówczas żyli - spalili się.
Padał również wtedy deszcz z piasku
i spadały drobne kamyki, które teraz widzimy,
i zagotował się kamień tezontle,
i okryły czerwienią skały.

Wtedy powstało czwarte Słońce.
Jego znakiem był 4 - Wiatr.
Nazywało się to Słońce Słońcem Wiatru.
I wówczas wszystko zostało uniesione przez wiatr,
i wszyscy obrócili się w małpy,
rozproszyli się po górach
i zaczęli tam żyć owi ludzie-małpy.
Piąte Słońce:
Jego znakiem jest 4 - Ruch.
Nazywa się Słońcem Ruchu,
ponieważ porusza się, wędruje swoją drogą.
I jak mówią starzy,
podczas tego Słońca nastąpią trzęsienia ziemi,
nastąpi głód,
i tak zginiemy.

Powiadają, że w roku 13 - Trzcina,
zaczęło się Słońce, które teraz istnieje.
Pojawiło się, kiedy zaświeciło,
kiedy zaświtało
Słońce Ruchu, które teraz istnieje.
4 - Ruch jest jego znakiem.
To jest piąte Słońce, które się utrwaliło,
podczas niego nastąpią trzęsienie ziemi,
podczas niego nastąpi głód".

Quetzalcoatl (Ketsalkoatl), według niektórych relacji Quetzalcohuatl - Wąż o piórach quetzala, inaczej: Wąż okryty piórami, także Bliźniak drogocenny: 1) Bóg, współtwórca świata, walczący z Tezcatlipocą; 2) postać historyczna - władca i kapłan toltecki; 3) tytuł dwóch najwyższych kapłanów azteckich.

CUDOWNE OZDROWIENIE SAMBY

Samba, syn Kryszny, wskutek klątwy rzuconej przez pewnego mędrca nabawił się trądu. Jakiś bóg doradził mu, aby czcił słońce według obrządków Śaków. Samba za zgodą Kryszny opuścił Dwarakę, przeprawił się przez Indus i Czenab, i przybył do gaju Mihiry (Mitry). Tam oddał się służbie Słońcu i po pewnym czasie został uleczony. Pełen wdzięczności postanowił, wróciwszy do kraju, wybudować Słońcu świątynię. Nie wiedział jednak, jak to uczynić i jak należycie czcić wizerunki boga. Pewnego razu podczas ablucji znalazł w rzece wspaniały posąg Słońca. Wzniósł mu więc pokaźną świątynię nad brzegiem rzeki i nieopodal wybudował miasto. Potrzebował jednak kapłanów, aby się opiekowali przybytkiem Surji. Doradzono mu udać się ponownie do krainy magów. Z pomocą Kryszny i Garudy zjawił się znów u czcicieli Słońca i sprowadził osiemnaście kapłańskich rodów, które osadził w swym mieście. Odtąd im tylko wolno było odprawiać rytuał przeznaczony Surji. Nosili na biodrach świętą przepaskę i w milczeniu spożywali jadło, szanowali też zakaz zbliżania się do zmarłych. Samba pokochał piękną córkę bramina należącego do rodu Mihiry i z ich związku narodził się Dżaraśastra (Zaratusztra), który został ojcem wszystkich magów indyjskich.

Kryszna - ósme z wcieleń Wisznu. Był niegdyś deifikowanym księciem z rodu Jadawów. Mity dotyczące Kryszny odznaczają się bogactwem wątków pasterskich, heroicznych, solarnych i erotycznych, co sprzęga się z jego ogromną popularnością. Istnieje odrębny odłam religijny czcicieli Kryszny jako najwyższego bóstwa. Obfitą jego ikonografię cechuje skłonność do przedstawień narracyjnych. Stałymi cechami jego wyobrażeń jest ciemnoniebieska karnacja, młodzieńczość, dwoje ramion i żółte szaty.

Surja - jeden z głównych bogów wed, reprezentuje słońce. W późnym hinduizmie jego rola zmalała znacznie, lecz wcześniej istniał silny odłam jego wyłącznych czcicieli. Wyobrażany jako złoty, jadący na rydwanie zaprzężonym w siedem koni, a powożonym przez Arunę, lub też w pozycji stojącej, trzymający w uniesionych rękach dwa kwiaty lotosu.

Garuda - ptak znany z wed, niegdyś forma słońca, w hinduizmie będący wierzchowcem Wisznu. Wyobrażany jako człowiek ze skrzydłami i ptasią głową o ostrym, zakrzywionym dziobie.

poniedziałek, 12 lipca 2010

LEGENDY TYBETAŃSKIE

Wiele ustnych przekazów z dawnych czasów spisano w formie kronik w kilku zmitologizowanych wersjach. Szczęśliwym trafem dotrwały one do naszych czasów, tkwiąc przez tysiąc lat zamurowane w skalnych świątyniach Tunhuangu w Turkiestanie Wschodnim, który w tamtych czasach był pod kontrolą tybetańską.
Istnieje tradycja oparta na tekście indyjskiego pandity Szankara Pati, żyjącego w IV wieku p.n.e., 100 lat po śmierci Buddy, wywodząca pochodzenie ludzkości tybetańskiej od króla Rupati, wodza armii Kaurawow, który przegrawszy bitwę, uciekł ze swoimi zwolennikami za Himalaje.

Popularna mitologia tybetańska głosi, że protoplaści mieszkańców, jak i sami władcy Dachu Świata nie byli istotami ludzkimi. Pochodzą oni ze związku Bodhisattwy Współczucia Czenreziga, inkarnowanego jako czerwona małpa i białej olbrzymki-kanibalki Sinmo. Mieszkali oni koło czwartej świętej góry Tybetu zwanej Gonpo Ri wznoszącej się na wysokość ok. 800 m nad miasteczkiem Cetang w Jarlungu. Region ten zwany jest "Kołyską Tybetu", tu bowiem rozpoczęła się wspaniała cywilizacja Kraju Śniegu. Na górze tej znajduje się święte miejsce zwane Bego, czyli Drzwi do Tajemnej Doliny Gonpo Ri. Jest to wejście do sekretnego raju, które w przyszłości zostanie otwarte przez właściwego lamę. Na tej górze pod samym szczytem, na wysokości 4060 m n.p.m. znajduje się Jaskinia Małpy, gdzie według mitologii zamieszkiwała legendarna małpa i groźna dzika olbrzymka. Ich sześcioro dzieci dało początek sześciu klanom tybetańskim. Małpą był inkarnowany, odrodzony ponownie sam bodhisattwa Czenrezig, opiekun i strażnik Tybetu, który przepełniony współczuciem i pragnieniem działania dla dobra innych poświęcił się, by istoty żyjące w tym kraju osiągnęły oświecenie. Jako olbrzymka natomiast inkarnowała się Dolma, żeński bodhisattwa macierzyńskiej miłości i współczucia.

Inna tybetańska mityczna opowieść dotyczy pochodzenia Njatri Gempo-pierwszego króla Tybetu, założyciela dynastii jarlungskiej. Wywodził się on z klasy półboskich istot Theurang, zwanych Masangami. Działo się to w czasach, kiedy pierwsi ludzie zaczęli zasiedlać Tybet, a krajem tym rządziło "Dziewięciu Braci Masangow". Rodzaj ludzki zaczął się poszerzać, niektórzy zaczęli zadawać się z Masangami, zdobywali ich broń, narzędzia, walczyli z nimi i godzili się z nimi. Przyszły król tybetański wywodził się właśnie od tych półboskich Theurangów. Według najbardziej tajemnej tradycji bon (religii przed buddyjskiej)miał się on urodzić w kraju Pulo z tubylczej kobiety i był najmłodszym z siedmiu braci. Ponieważ miał tak długi język, że mógł nim zasłonić całą twarz, płetwiaste palce i dziki wygląd oraz posiadał moce magiczne, potężni kapłani bonpo z Pulo wypędzili go po odprawieniu odpowiednich, stosownych ofiar i rytuałów umożliwiających wygnanie półboga klasy Theuranga do Tybetu.
W Jarlungu wygnaniec zstąpił z nieba po sznurze i stanął na szczycie święte góry Ala Szampo. Manifestując w ten sposób swoją boskość i nadnaturalne siły, został okrzyknięty królem przez zgromadzonych tam dwunastu przywódców koczowników, pasterzy i mędrców. Jego pochodzenie i niezwykłe właściwości zyskały uznanie i został przeniesiony na ich własnych barkach na drewnianym tronie. Od tego zdarzenia wywodzi się jego imię - Njatri Cenpo, "Mocarz na Tronie z Karków."

Kolejni królowie Tybetu - aż do ósmego, zabitego podstępem, gdy zdjął magiczną zbroję i w ten sposób utracił swe cudowne zdolności, także pojawiali się w Tybecie, schodząc na ziemię za pomocą sznura lub po snopie światła, a po śmierci w ten sam sposób wracali do nieba. Dlatego nazywano ich LhabTsan-Po - Boski Mocarz lub Lha's Ras "Boski Syn". Inny przekaz mówi, że ósmy król, walcząc, zamachnął się mieczem nad głową i przypadkowo przeciął sznur (snop światła), który go nigdy nie opuszczał. Utraciwszy boskość, łączność z niebem, padł martwy, śmiertelny miedzy śmiertelnikami. Na miejsce jego pochówku wybrano dolinę Czongja, gdzie później również grzebano jego następców.
Inna z kolei legenda opowiada dzieje powstania kraju Dachu Świata. W zamierzchłych czasach nad krajem dominowały cudowne śnieżne góry, poniżej kwitły laki i rosły lasy, a w dole ziemię pokrywał wielki ocean. Wraz z biegiem czasu wody spłynęły do południowego oceanu i wyłonił się ląd. Ziemia zaludniła się, w lasach szczęśliwie żyły małpy, ptaki i inne zwierzęta. Potem zgodnie z prawem zmian drzewa stawały się coraz rzadsze, a bogini ziemia przybrała nowe oblicze. Następnie każda żywa istota została przypisana swojemu miejscu zgodnie z prawem karmana: śnieżna pantera - śniegom wysoko na szczytach, jeleń - płaskowyżom, tygrys - wyżej położonym lasom, dziki jak - wyższym partiom gór, sęp - strzelistym turniom, a ryby wyżej położonym jeziorom. Niech wszystko trwa jak dawniej i niech panuje dostatek!

Legendę nadesłał Szamas