sobota, 3 kwietnia 2010

MANEKI NEKO

Maneki Neko, z japońskiego „Kiwający kot”, jest japońskim talizmanem. Maneki Neko, ma za zadanie przyciągać klientów i przynosić właścicielowi dobrobyt. Jest często widywany na wystawach sklepów i przy kasach japońskich restauracji i amerykańskich sklepów. Porcelanowe Koty prawą łapkę ma uniesioną łapkę w geście oznaczającym „Chodź tu.”
Czar jaki roztacza Maneki Neko rozpoczyna japońską legendę. W niej to, w pobliży wejścia do Świątyni Gotokuji w Setanga w Japonii, Pan Ii został przez kota przywołany skinieniem. Gdy zbliżył się do Maneki Neko, w miejsce na którym stał wcześniej uderzył piorun. Wdzięczny za ocalenie życia, Pan Ii zobowiązał się praktykować w Świątyni. Kot to był w rzeczywistości Kannon, buddyjskie bóstwo litości i współczucia w przybraniu. Dziś, Świątynia Gotokuji jest domem zarówno symboli Maneki Neko jak i Kannona stojących obok siebie.

piątek, 2 kwietnia 2010

DREWNIANA MISKA

Dawno temu żyło sobie stare małżeństwo, która miała już za sobą dobre czasy. Niegdyś żyło im się dobrze, ale stało się nieszczęście, nie z ich winy, a w związku z ich wiekiem, stali się tak biedni, że stać ich było tylko na codzienną porcję chleba.
Jednak było coś, co sprawiało im radość. Ich jedyne dziecko, dobre i miłe dziewczę o nieprzeciętnej urodzie. Drugiej takiej nie było w całym kraju.
Po jakimś czasie ojciec zachorował i zmarł, a po tym matka z córką musiały jeszcze ciężej pracować. Wkrótce matka poczuła, że siły ją opuszczają, a myśl o pozostawieniu swego dziecka samego na tym świecie napawała ją wielkim smutkiem.
Piękno dziewczyny było tak olśniewające, że zapełniało myśli i budziło wiele obaw umierającej matki. Wiedziała, że coś takiego u biednej i nie mającej przyjaciół dziewczyny, będzie dla niej raczej nieszczęściem niż błogosławieństwem.
Czując, że koniec jest bardzo bliski, matka wezwała dziewczynę, i słowami miłości, lecz także ostrzeżenia, przekazała jej swoją wiedzę o tym, czym jest czystość, dobro, prawda, co zawsze było najistotniejsze w jej życiu. Powiedziała, że uroda u jej córki była bezcennym darem, który może ją zrujnować, więc rozkazała córce ją ukryć przed wzrokiem mężczyzn tak bardzo, jak tylko jest to możliwe.
Aby mogła to dobrze zrobić, matka umieściła na głowie córki lakierowaną, drewnianą miskę, i ostrzegła, by dziewczyna pod żadnym pozorem jej nie zdejmowała. Miska do tego stopnia zacieniła twarz dziewczyny, że nie można było dojrzeć jakie piękno ona skrywa.
Po śmierci matki, biedne dziewczę było bardzo zrozpaczone, lecz miało dzielne serce i wkrótce postanowiło zapełnić życie ciężką pracą na polu.
Jako, że nigdy nie widywano jej bez drewnianej miski na głowie, która w rzeczy samej była bardzo zabawnym nakryciem głowy, wkrótce zaczęto o niej plotkować w całym kraju. Mówiono o niej nie inaczej jak o Dziewczynie z Miską na Głowie.
Dumni i źli ludzie szydzili i wyśmiewali się z niej, a leniwi młodzieńcy z okolicznej wioski robili sobie z niej żarty, próbując zajrzeć pod miskę, a nawet zedrzeć ją z jej głowy. Ale miska była jak przyrośnięta, żadnemu z nich nie udało się jej zdjąć ani nawet spojrzeć na piękną twarz jaką skrywała.
Biedna dziewczyna znosiła cierpliwie poniżanie, i sumiennie dalej pracowała, a gdy nadchodził wieczór po cichu powracała do pustego domu. Pewnego dnia gdy pracowała przy zbiorach na polu bogatego rolnika, do którego należało większość okolicznych pól, pojawił się sam właściciel. Zaskoczył go miły i skromny charakter młodej dziewczyny, oraz jej szybka i gorliwa praca.
Obserwując ją przez cały dzień, był tak z niej zadowolony, że zatrudnił ją aż do samego końca zbiorów. Gdy się zakończyły i nadeszła zima, zabrał ją do swojego domu by zaopiekowała się jego, od dłuższego czasu chorą żoną, która rzadko opuszczała łóżko.
Od teraz biedna sierota znów miała szczęśliwy dom, gdyż zarówno rolnik jak i jego żona byli dla niej bardzo mili. A skoro nie mieli własnej córki, dziewczyna stała się kimś więcej niż tylko pomocą domową, a ona odwdzięczała się delikatnością i niezwykłą łagodnością w stosunku do pielęgnowanej kobiety.
Po jakimś czasie, najstarszy syn pana przybył do domu by odwiedzić rodziców. Mieszkał w Kioto, bogatym i wesołym mieście cesarskim, gdzie studiował i wiele się nauczył. Zmęczony świętowaniem i przyjemnościami, z radością powrócił na trochę do spokojnego domu swego dzieciństwa. Mijały tygodnie, i ku zaskoczeniu przyjaciół nie wykazywał chęci powrotu do bardziej pasjonującego życia w mieście.
Prawdą było, że od kiedy ujrzał dziewczynę z miską na głowie rozpierała go ciekawość kim ona jest. Spytał kim ona jest i czemu zawsze nosi osobliwe i nietwarzowe nakrycie głowy.
Ujęła go jej smutna historia, jednak na początku nie potrafił powstrzymać śmiechu na widok miski na jej głowie. Ale z każdym dniem, widząc jej dobroć i nienaganne maniery, przestał się zaśmiewać. Pewnego dnia udało mu się z zaskoczenia zajrzeć pod miskę, poraziło go jej piękno i w jednej chwili się zakochał. Od tego momentu złożył śluby, że nikt inny tylko to dziewczę z miską na głowie, może zostać jego żoną. Jego krewnym jednak ten pomysł nie odpowiadał. „Bez względu na to, że bije od niej dobro,” mawiali „ale przecież jest tylko służką, i nie pasuje do syna pana domu. Zawsze mawiano, że zbyt stroni od innych i zapewne kiedyś w końcu zwróci się przeciw swoim dobroczyńcom. Te słowa brzmiały prawdziwie, a poza tym, czemu nieustannie nosiła na głowie tą niedorzeczną rzecz? Niewątpliwie by udawać, że jest urodziwa, a tak naprawdę urody nie posiada. Byli praktycznie pewni, że wyglądała bardzo przeciętnie.”
Dwie stare ciotki młodzieńca były szczególnie zaciekłe, i nigdy nie przepuściły okazji by powiedzieć coś niemiłego i wstrętnego o biednej sierocie. Nawet jej pani, która wcześniej była dla niej tak dobra, zdawała się obracać przeciw niej. Wkrótce dziewczyna nie miała żadnych przyjaciół poza panem domu, który z radością przyjąłby ją jako swoją synową, ale nie śmiał mówić tego na głos. Jednak młodzieniec twardo obstawał przy swoim. Ze względu na te wszystkie historie, które mu opowiadano, dał ciotkom do zrozumienia, że weźmie je pod uwagę i rozważy jako coś więcej jak tylko bzdurne wymysły.
W końcu widząc jego niezłomność i determinację w dążeniach, a ich sprzeciw tylko wzmagał jego zawziętość, powoli zaczęły dawać za wygraną, choć nie były z tego zadowolone.
Nagle, w najmniej oczekiwanym momencie narosły trudności. Biedna sierotka z miską na głowie, pokrzyżowała wszelkie plany, z wdzięcznością acz stanowczo odmawiając wyjścia za mąż za dziedzica. Nic nie było w stanie jej przekonać do zmiany zdania.
Jakież wielkie było zdziwienie i złość krewniaków, że zrobiono z nich głupków w stopniu, którego nie mogli znieść. Czegóż ta niewdzięczna, młoda dziewucha oczekiwała, myślała, że syn pana nie był dość dobrą partią? Jakże mało wiedzieli o jej szczerym i lojalnym sercu. Ona kochała go całą sobą, lecz nie mogła spowodować rozdźwięku i konfliktów w domu, który w nędzy dał jej schronienie. Musiała ciągle znosić zimne spojrzenie jej pani, i dobrze wiedziała co ono znaczy. Raczej wolała opuścić ten szczęśliwy dom niż przysporzyć mu kłopotów. Nie mówiąc nikomu, wylewała w tajemnicy morze gorzkich łez, rozpamiętując prawdziwe powody swej decyzji.
Wtedy, pewnej nocy, gdy płakała przez sen, ukazała się jej matka i powiedziała, że może bez skrupułów ulec pragnieniom ukochanego i jej własnego serca. Dziewczyna wstała pełna radości i gdy młodzieniec kolejny raz usilnie ją prosił, z całego serca powiedziała tak . „Przecież ci mówiłyśmy,” zaczęły matka i ciotki, ale młodzieniec był zbyt szczęśliwy by zrozumieć o co im chodzi. Ślub został przygotowany, a największe przygotowania poczyniono do uczty. Bez wątpienia słyszano pewne przykre uwagi o żebraczce i jej drewnianej misce, lecz pan młody nie zwracał na nie uwagi, i tylko przepełniało go niezwykłe szczęście. Gdy w końcu nadszedł dzień ślubu i goście się zgromadzili, i wszystko do ceremonii było gotowe nadszedł najwyższy czas by zdjąć miskę z głowy panny młodej. Spróbowała to zrobić, lecz ku swemu zdziwieniu, bez względu na wysiłki miska nie chciała ustąpić. Niektórzy krewni nie ustawali w próbach usunięcia niecodziennego nakrycia głowy, lecz powodowali tylko głośny płacz i jęki spowodowane bólem.
Narzeczony pocieszał dziewczynę, i nalegał, by kontynuowali ceremonię bez zbędnych ceregieli.
I tak oto nadszedł moment gdy przyniesiono kielichy z winem, a państwo młodzi musieli wypić wspólnie „po trzykroć trzy kielichy”, na znak zawartego ślubu. Ledwo panna młoda umoczyła usta w kielichu z sake, gdy drewniana miska z głośnym hukiem spadła na podłogę, i rozbiła się na tysiące drzazg. Gdy to się stało, z głowy spłynął deszcz drogocennych kamieni, pereł, diamentów, rubinów i szmaragdów ukrytych pod miską. Oprócz tego były tam grudki srebra i złota. Wszystko to było wianem panny młodej. Ale to nie zadziwiło zebranych gości najbardziej, bo oto po raz pierwszy wszystkim wokoło oraz mężowi ukazała się przepiękna twarz dziewczyny.
Nigdy dotąd nie było takiego wesela, tak dumnego i szczęśliwego pana i przepięknej panny młodej.

środa, 31 marca 2010

KAGUYA HIME

Dawno temu, teren Japonii porastały lasy bambusowe, gdzie w małym, skromnym domu, żyli stary drwal i jego żona. Choć byli szczęśliwi, to żałowali, że nie mają potomka. Pewnego dnia, gdy starzec ścinał bambus, zauważył pień bambusa jarzącego się złotem. Gdy podszedł bliżej do pnia, ujrzał małą dziewczynkę, która przycupnęła w środku. Drwal zdecydował, że nie można jej zostawić w lesie, więc zabrał ją ze sobą do domu. Małżonkowie roztoczyli nad dziewczynką opiekę, traktując ją jak własną córkę. Podczas późniejszej wyprawy do lasu, starzec odkrył inny, jarzący się bambusowy pień, w którym odnalazł złoto.
Czas mijał, a dziewczynka, którą para nazwała Kaguya Hime (Księżniczka Bambusowa), szybko dorosła i zmieniła się w przepiękną kobietę. A od czasu odnalezienia złota w lesie bambusowym, małżonkowie stali się bardzo bogaci. W urodziny Kaguya Hime para wyprawiła wielkie przyjęcie.
Wieści o przyjęciu i przepięknej solenizantce z prędkością błyskawicy rozniosły się po kraju, i wkrótce wielu mężczyzn, młodych i tych starszych, gromadnie przybyli do nowego, luksusowego domu, uderzając do dziewczyny w konkury. Jednak Kaguya Hime nie była żadnym zainteresowana. Dość szybko wielu adoratorów dało za wygraną, pozostało jednak pięciu szlachetnie urodzonych.
Ale Kaguya Hime nie pragnęła zamążpójścia, i powiedziała o tym ojcu. Ten jednak poprosił ją, by dała mężczyznom szansę się wykazać. Dała każdemu zadane, by sprawdzić jaki mają charakter i czy są jej oddani.
Pierwszy kandydatem był Książę Ishizukuri. Miał on przywieźć z Indii miseczkę na jałmużnę, należącą do Buddy. Jednak książę słyszał wiele złych rzeczy o tych, którzy chcieli wtargnąć do Indii, a skradzenie miseczki na jałmużnę Buddy wróżyło coś o wiele gorszego. Pomyślał więc, że znajdzie w górach Japonii starą miseczkę, i powie, że należy do Buddy. Kaguya Hime nie była jednak głupia, i odrzuciła księcia.
Kolejny, Książę Kuramochi, został wysłany do P’englai by zerwać z baśniowego drzewa srebrną gałąź obwieszoną klejnotami. Zorientowawszy się, że to zadanie jest praktycznie niemożliwe do wykonania, książę zatrudnił dwóch koreańskich rzemieślników, którzy mieli stworzyć srebrną gałąź według opisu, który dostali. Gdy rzemieślnicy zrobili swoje, zaniósł gałązkę Kaguya Hime. Ta była olśniona tym, że gałąź pasowała idealnie do opisu, który dała księciu, i nie pozostało jej nic innego jak poślubić Kuramochi’ego. Wtedy to do domu drwala bambusa przybyli rzemieślnicy, którym książę zapomniał zapłacić i opowiedzieli co zrobili dla księcia. Czując wstyd z powodu swego uczynku, Kuramochi wymknął się, gdy Kaguya Hime płaciła rzemieślnikom za ich usługę.
Trzecim kandydatem był Minister Abe, który miał zdobyć niepalny płaszcz uszyty ze skór ognistych szczurów. Jednak szczury te mieszkały w wulkanach, a minister obawiał się wchodzić do wulkanu. Pomyślał więc, że po prostu kupi podobne. Najbardziej podobne jakie znalazł uszyte było z futer ognistych szczurów. Gdy tylko Kaguya Hime otrzymała płaszcz, natychmiast przetestowała go w ogniu. Ale skoro zrobione było z futer ognistych szczurów, zapaliło się a Minister Abe musiał opuścić dom drwala.
Trzeci kandydat, Radca Otomo, miał zdobyć jeden z siedmiu klejnotów, jakie na swojej głowie miał każdy smok. Radca wynajął łódź i wypłynął w morze w poszukiwaniu smoka. Jednak smok morski był dla Radcy zbyt przebiegły. Ten nie potrafiąc zdobyć klejnotu poddał się i stracił wszelką nadzieję na poślubienie Kaguya Hime, której już nigdy więcej nie spotkał.
Piąty, i ostatni kandydat, Radca Isonokami dostał zadanie znalezienia muszli porcelanki jaskółczej, mającej podobno pomóc kobiecie w uzyskaniu potomstwa.


Porcelanka jaskółcza (Cyprea Hirundo)


Myśląc, że oznacza to iż Kaguya Hime naprawdę chce go poślubić, radca szybko wyruszył na poszukiwania muszli. Znalazłszy drzewo, gdzie zwykle gniazdowały jaskółki, radca zaczął się wspinać ku jego koronie, gdzie miał nadzieję znaleźć gniazda jaskółek. Gdy tam dotarł, szczęśliwie znalazł gniazdo, w którym znajdowała się skorupka jaja jaskółki, lecz żeby ją dostać musiał balansować na pniu drzewa. Gdy tylko jego palce złapały skorupkę, stracił równowagę i spadł z drzewa. Gdy upadł na ziemię, radca skruszył skorupkę, o którą cały dzień się starał, przez co się poddał.
Po tym wypadku, cesarz usłyszał wieści o pięknej Kaguya Hime, i zdecydował się osobiście ją zobaczyć. Gdy tylko ją ujrzał natychmiast się w niej zakochał i poprosił o jej rękę. Jednakże Kaguya Hime nie miała zamiaru wychodzić za mąż, ale polubiła towarzystwo cesarza. Postanowili więc zostać przyjaciółmi i pisać do siebie listy.
Po kilku latach drwal zorientował się, że Kaguya Hime jest nieszczęśliwa, co bardzo go zasmuciło. Kaguya Hime widząc, że musi wyjaśnić mu całą sprawę, powiedziała, że tak naprawdę pochodzi z Księżyca, a na Ziemię zesłano ją za karę, ale jako nagrodę dla drwala za jego ciężką pracę. Powiedziała też, że przy najbliższej pełni musi powrócić na Księżyc.
Gdy nadeszła pełnia, na nocne niebo spłynęła z Księżyca ku Ziemi mała chmura. Na niej przyleciało wielu księżycowych ludzi, by zabrać Kaguya Hime z powrotem na Księżyc. Gdy tylko chmura opadła na ziemię, Kaguya Hime cichutko na nią weszła i przygotowała się do odlotu. Zanim to się stało, księżycowi ludzie dali drwalowi pigułkę, która wedle ich słów pozwoli mu żyć wiecznie. Była to podzięka za opiekę nad Kaguya Hime.
Straciwszy najbliższą sercu osobę, którą traktował jak córkę, drwal nie chciał żyć wiecznie. Wysłał więc pigułkę w liście, który Kaguya Hime napisała do cesarza. Słysząc co się stało, cesarz także nie chciał żyć wiecznie. Wysłał więc służącego na Fuji, górę najbliższą Księżycowi, gdzie ten miał spalić list razem z pigułką.
Gdy służący podpalił list, pojawił się długi snop dymu, który poleciał w górę, aż do księżyca. Dziś każdy może czasem dostrzec dym wydobywający się z Góry Fuji i zdążający ku Księżycowi.

MÓJ PAN WOREK-RYŻU

Żył sobie niegdyś odważny wojownik zwany Mój Pan Worek-Na-Ryż, który cały czas walczył z wrogami króla.
Pewnego dnia, gdy żeglował w poszukiwaniu przygód, dotarł do niesamowicie długiego mostu spinającego brzegi rzeki w miejscu gdzie wpadała do jeziora. Gdy postawił stopy na moście, zobaczył, że długi na 20 stóp Wąż leżał na moście wygrzewając się w słońcu w taki sposób, że nie sposób było przejść nie stąpając po nim.
Większość ludzi wzięłoby ze strachu nogi za pas. Ale Mój Pan Worek-Na-Ryż nie bacząc na nic poszedł przed siebie, depcząc i przeciskając się przez cielsko węża.
W tej chwili Wąż zamienił się w maleńkiego Karła, który pokornie przykląkł, trzykrotnie pokłonił się aż do desek mostu okazując w ten sposób swój szacunek i powiedział: „Mój Boże! Jesteś człowiekiem, no jasne! Od wielu nużących dni czekam na kogoś, kto zemści się na moim wrogu. Lecz wszyscy, których spotykałem byli tchórzami, i uciekali przede mną. Ty mnie pomścisz, prawda? Żyję na brzegu tego jeziora, a moim wrogiem jest Parecznik (gromada stawonogów zaliczanych do wijów), który mieszka na szczycie tej oto góry. Chodź ze mną, błagam cię. Jeśli mi nie pomożesz to już po mnie.”


Parecznik

Wojownik był zadowolony, że spotkała go przygoda taka jak ta. Z chęcią podążył za Karłem do jego letniego domu, znajdującego się pod powierzchnią jeziora. Wszystko tam było, w dziwny sposób, zbudowane z korala i metalowych gałązek podobnych do morskich wodorostów i innych wodnych roślin. Była tam służba i ochrona w postaci słodkowodnych krabów wielkości człowieka, wodnych małp (mistyczne stworzenie z folkloru chińskiego. Opowieści mówią, że jest to zwierzę żyjące pod wodą wielu, chińskich jezior. Wodna małpa podobno lubią wciągać ludzi pod wodę, czasem topiąc ich. Opowieści o wodnych małpach mają głównie na celu utrzymanie dzieci z dala od wody podczas zabaw.) , traszek oraz kijanek. Gdy spoczęli, natychmiast przyniesiono obiad na tacach na kształt liści lilii wodnych. Talerze to były liście wodnej rzeżuchy, jednak nie te prawdziwe, a dużo piękniejsze niż rzeczywiste, gdyż zrobiono je z zielonej porcelany ze złotymi elementami. Pałeczki zrobione były ze skamieniałego drewna podobnego do czarnej kości słoniowej. Wino w pucharach wyglądało jak woda, lecz smakowało wspaniale.
Uczta i śpiewy trwały w najlepsze, Karzeł właśnie zaproponował Wojownikowi kielich gorącego i parującego wina, gdy cóż to! Ojej! Niczym maszerującą armię usłyszeli jak zbliża się straszliwy potwór , o którym wcześniej mówił Karzeł. Wydawało się, że cały teren drży, i wyglądało to jakby szedł szereg mężczyzn trzymających lampiony. Ale Wojownik zorientował się, gdy niebezpieczeństwo się zbliżyło, że cały ten harmider czyniło tylko jedno stworzenie, olbrzymi Parecznik, długi na ponad milę. To właśnie on wyglądał jak rząd ludzi z lampionami po obu stronach, które w rzeczywistości były nogami, których stworzenie miało dokładnie tysiąc po każdej stronie ciała. Nogi te lśniły i wydzielały lepką truciznę wydzielającą się z każdego pora.
Nie było czasu do stracenia. Parecznik schodził z góry i był już w połowie drogi . Wojownik podniósł łuk, tak wielki i ciężki, że normalnie musiałoby naciągać pięciu ludzi, nałożył na cięciwę strzałę i wypuścił ją.
Wojownik nigdy nie chybiał. Strzała poleciała prosto do celu, w sam środek czoła potwora. Ale cóż to?! Strzała odbiła się od niego jakby było zrobione z mosiądzu.
Wojownik wystrzelił po raz drugi, i znów to samo. Stworzenie docierało już do skraju wody i wkrótce zatrułoby wody jeziora swoją trucizną. Wojownik rzekł do siebie: „Nic tak nie zabija Pareczników jak ludzka ślina.” Mówiąc to napluł na grot ostatniej strzały (gdyż tylko trzy strzały miał w kołczanie). I ponownie starzała uderzyła w sam środek czoła Parecznika. Jednak tym razem nie odbiła się, a wbiła się i wyszła na tyle głowy potwora. Parecznik padł martwy, a drgawki jakich dostał wstrząsnęły całą okolicą niczym trzęsienie ziemi. Trująca poświata na dwóch tysiącach jego nóg zgasła jak światło w burzowy dzień.
Wtedy nagle Wojownik z powrotem znalazł się w swoim zamku. Wokół niego stało wiele prezentów, a na każdym wypisano słowa: „Od wdzięcznego Karła.” Jednym z prezentów był dzwon z brązu, który Wojownik, będący zarówno człowiekiem odważnym jak i religijnym, powiesił w świątyni, gdzie pochowane były szczątki jego przodków. Innym prezentem był miecz, dzięki któremu żaden wróg nie mógł pokonać jego właściciela. Kolejnym była zbroja, której nie mogła przebić żadna strzała. Czwartym, bela jedwabiu, która nigdy się nie kończyła, pomimo odcinania od niego, od czasu do czasu, dużych płacht przeznaczonych na nowe kimona. Piątym był worek ryżu, z którego choć codziennie pobierano ryż do przygotowywania posiłku dla całej rodziny i służby, nigdy nie został opróżniony.
I był to piąty, i ostatni prezent, od którego Wojownik otrzymał przydomek „Mój Pan, Worek-Ryżu”. Nazywali go tak wszyscy ludzie, bo w całym świecie nie było niczego bardziej dziwnego niż ten wspaniały worek, który uczynił swego właściciela bogatym i szczęśliwym człowiekiem.