sobota, 16 maja 2009

BITWA MIĘDZY MROZEM I TRĄBĄ POWIETRZNĄ

Legenda Irokezów

DAGWANOENYENT (Trąba powietrzna), stara kobieta, najstarsza w swoim plemieniu, żyła w lesie z dwojgiem swoich wnuków, chłopcem i dziewczynką. Pewnego dnia, gdy babcia poszła nakopać korzonków, do chaty przyszła obca kobieta, GÉNONSKWA (Mróz, wielkie zimno), uniosła dziewczynkę, powiedziała jej uprzejmie, że jest tylko małą i miłą istotką i ją połknęła. Wtedy zaczęła rozmawiać z chłopcem. Siadając przed nim powiedziała, "Wejdź na moje plecy, a ja poniosę cię do twojej babci". Chłopiec uczynił jak GÉNONSKWA powiedziała, lecz bardzo się bał i mocno przylgnął do jej pleców, tak mocno, że nie mógł się oderwać, choć bardzo próbował. GÉNONSKWA pomaszerowała, lecz w przeciwnym kierunku niż poszła babcia dzieci. Gdy chłopiec zwrócił jej na to uwagę, stwierdziła, "Nie, wcale nie idę w złym kierunku, wkrótce do niej dotrzemy". Kobieta weszła głęboko w las a chłopiec zaczął płakać. Płakał głośno i rzewnie, tak, że w końcu GÉNONSKWA kazała mu by z niej zszedł. Nie lubiła dźwięku płaczu chłopca i pomyślała, że jedyny sposób żeby przestał jest taki, by z niej natychmiast zlazł a ona wtedy go zje. Chłopiec jednak nie mógł zejść, a ona nie mogła mu pomóc, a że był na jej plecach to nie mogła go ugryźć. Gdy chłopiec ujrzał, że dopóki jest na jej plecach stara nie może go skrzywdzić, przestał się szarpać i już więcej nie próbował zejść z jej pleców.
Kiedy babcia wróciła do domu i zobaczyła, że w chacie nie ma ani chłopca ani dziewczynki, przestraszyła się i zaczęła ich szukać. Po chwili znalazła ślady obecności w chacie GÉNONSKWA’Y i domyśliła się, kto ukradł dzieci. Poszła jej tropem mając nadzieję, że wkrótce dogoni Mróz.
GÉNONSKWA była zmęczona ciągłym niesieniem chłopca i próbowała za wszelką cenę uwolnić się od niego. Ocierała się o drzewa i skały lecz to nic nie pomogło. Wtedy chłopiec powiedział, "Och, podrap mnie jeszcze mocniej, podoba mi się to!". Wtedy stara przestała i poszła dalej.
Babcia dzieci przybrała postać Trąby powietrznej i podążyła za złodziejką. GÉNONSKWA powiedziała wtedy do chłopca, "Twoja babcia nadchodzi. Ona zabije nas oboje. Natychmiast ze mnie zejdź!". Chłopiec nic nie odpowiedział i nadal siedział na jej plecach. Stara rozejrzała się w poszukiwaniu kryjówki i znalazła jedną w głębokim wąwozie. Wykopała dziurę, wlazła do środka i przykryła się ziemią. Kiedy usłyszała Trąbę powietrzną spytała chłopca, "Czy słyszysz swoją babcię?". On nie odpowiedział.
Kiedy babcia minęła miejsce, gdzie leżała kobieta, chłopiec krzyknął za nią. Babcia usłyszała jego krzyk i zawróciła ku niemu. Kiedy spytała chłopca, czy jest w dziurze, starucha kazała mu być cicho, lecz on zawołał, "Jestem tutaj!". Trąba powietrzna zdmuchnęła ziemię z kryjówki i krzyknęła, "DAGWANOENYENT, zejdź z pleców GÉNONSKWA!". W tym momencie chłopiec ześliznął się z pleców i wyszedł z pomiędzy skał. Stara kobieta obrzuciła GÉNONSKWA kamieniami, zdarła z niej ubranie i zabiła ją. Potem zabrała wnuka i udała się do domu. Po drodze powiedziała "Nigdy nikomu nie pozwól tak się traktować. Nigdy nikomu nie pozwól się obrażać. To ty możesz każdego pokonać, ponieważ jesteś z klanu Trąby Powietrznej. Stara kobieta pozostała w domu przez jakiś czas, troszcząc się o wnuka. Tymczasem kilka kobiet ze szczepu GÉNONSKWA znalazło jej ślad. Poszły za nim póki nie znalazły jej ciała. Spytały, kto ją zabił i jej duch odpowiedział, "Zabiła mnie Trąba powietrzna". Ludzie GÉNONSKWA bezzwłocznie postanowili się zemścić i zabić Trąbę powietrzną.
Trąba powietrzna, podczas jednej ze swych wypraw odkryła ich plany. Poszła do domu i powiedziała do wnuka, "Musimy wyjąć twoją siostrę z żołądka GÉNONSKWA, ona tam wciąż jest, płacząc za mną". Wyruszyli i kiedy dotarli do miejsca, gdzie leżało ciało, stara babcia rozpaliła ogień i zaczęła palić tytoń, mówiąc, "To jest coś co lubimy! To jest coś co lubimy!" Wrzuciła do ognia pół sakiewki a dym skierowała ku ciele, powtarzając, "To jest coś co lubimy." Potem rzekła, "Niech moja wnuczka wyjdzie z ciała GÉNONSKWA!" Kiedy dziewczyna wciąż nie wychodziła, stara kobieta powiedziała do wnuka, "Potrzebujemy ludzi do pomocy. Mamy wielu krewnych, wujków, cioć i kuzynów, których możemy wezwać". Wtedy wezwała każdego z osobna z nazwiska a oni jeden za drugim przyszli. Rozpalili ogień przy głowie GÉNONSKWA i zaczęli palić tytoń. W czasie, gdy okrążali ogień, każdy wrzucali tytoń, mówiąc, " Ne vonoes, ne vonoes " (To jest coś, co lubimy).
Kiedy ostatni wrzucił tytoń, dziewczyna, pragnąc złapać oddech, wyszła i spytała, "Jak długo byłem uwięziona"? Była bardzo słaba. Skierowali ku niej dym tytoniu, i ona zaczęła go wciągać dopóki nie odzyskała sił, a wtedy wszyscy z plemienia Trąby powietrznej powrócili do domu. Kiedy pewnego razu stara kobieta i jej wnuki był w domu, do ich chaty przyszła kobieta z plemienia GÉNONSKWA, która szybko zorientowała się, że w chacie są tylko trzy osoby. Odeszła myśląc, że zabicie ich będzie prostą sprawą. Gdy odeszła, Trąba powietrzna powiedział do swoich wnuków, "Mamy problem. Wielu ludzi przyjdzie z chęcią zabicia nas. Oni zebrali się gdzieś w pobliżu. Kiedy walka się zacznie, nie wiem czy jeszcze kiedyś powrócimy do domu". Potem wyszła z chaty i powiedziała, "DAGWANOENYENT GOWA! DAGWANOENYENT GOWA!" Dziewczyna spytała, "Babciu, co robisz?", "Wołam naszych krewnych," odpowiedziała stara kobieta. Ludzie z jej klanu przychodzili pojedynczo, i gdy już wszyscy się zebrali, stara kobieta rzekła "Każdy z was musi mieć duży, płaski kamień, którym zaatakuje. Wtedy wszyscy podnieśli kamienie. W tym czasie ludzie GÉNONSKWA nadeszli. Było ich wiele tysięcy. Ludzie Trąby powietrznej przerazili się gdy zobaczyli ich ogrom. Stara kobieta powiedziała, "Musimy rozdzielić się i walczyć pojedynczo. Trzymajcie kamienie w swoich rękach, bądźcie twardzi i postarajcie się każdym uderzeniem zabić jednego człowieka ". Jej ludzie rozproszyli się, a ludzie GÉNONSKWA ich ścigali. Ludzie Trąby powietrznej uderzali znienacka i szybko się wycofywali. Cofali się coraz bardziej na szczyt góry. Stara kobieta powiedziała, "Kiedy dotrzemy do szczytu, niech wszyscy pobiegną w dół krótszą drogą, drugim jej zboczem. Gdy ludzie GÉNONSKWA dotrą do szczytu, wtedy uderzymy na nich od wschodu i zachodu, kilkoro z nas wmiesza się pomiędzy nich i skieruje ich ku głębokiemu wąwozowi po drugiej stronie góry. Tam zginą nie mogąc przekroczyć wąwozu, wzdłuż którego płynie rwąca rzeka. Ludzie GÉNONSKWA wspięli się na szczyt, i nie widząc przeciwnika pomyśleli, że oni uciekli. Stali i nasłuchiwali. Wkrótce usłyszeli wiatr wiejący ze wszystkich stron. Był coraz głośniejszy i głośniejszy i wkrótce ludzie DAGWANOENYENT uderzył na nich z dwóch stron. Atak był tak raptowny, przerażający i potężny, że zarówno ludzie GÉNONSKWA jak i drzewa z korzeniami i ziemia ze szczytu zostali zmieceni i rzuceni do wąwozu. Ludzie GÉNONSKWA spadli i leżeli pośród skał i brzegów rzeki. Zaś ludzie Trąby powietrznej tańczyli i radowali się na szczycie góry. Wtedy stara kobieta powiedziała, "Zrzuciliśmy naszych wrogów do wąwozu, teraz ich zabijmy. Połowa ludzi niech idzie wschodnim a druga połowa zachodnim brzegiem wąwozu i wrzuca wszystkie drzewa, skały i luźną ziemię do jego wnętrza". Ludzie poszli i ogołacając zbocze góry napełnili wąwóz. Rzeka została zablokowana i stała się jeziorem od tego czasu zwanym "Grobem ludu GÉNONSKWA".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz