środa, 20 maja 2009

KRUK I JEGO BABCIA

Legenda Aleutów

W barrabara (dom rodzinny) na końcu dużej wsi, żyła stara babcia ze swoim wnukiem, krukiem. Żyli oni z dala od innych Indian, ponieważ nie byli przez nich zbyt lubiani. Kiedy ludzie wrócili z połowów dorsza, kruk zawsze podchodził do nich i prosił o trochę jedzenia, lecz oni nigdy nie dawali choćby odrobiny z tego co złowili. Ale gdy wszyscy opuszczali plażę, kruk przychodził ponownie i zbierał wszystko co pozostało, nawet chore ryby. Właśnie z tego kruk i jego babcia żyli.
Pewnej zimy był okropny mróz. Polowanie było niemożliwe, jedzenie było tak mało we wsi, że ludzie zaczęli głodować. Nawet ich wodzowi zaczęło brakować strawy. Wtedy wódz zwołał wszystkich swoich ludzi i nakazał, aby każdego zrobił co tylko w jego mocy, aby zdobyć jedzenie bo inaczej ludzie zaczną przymierać głodem.
W międzyczasie wódz ogłosił też, że pragnie ożenić swojego syna, a wybranką będzie jedna z panien żyjących we wsi. Wtedy wszystkie dziewczyny bardzo tym podekscytowanie ubrały się w ich najlepsze stroje i założyły najlepszą biżuterię jaką miały.
Na krótko wszystkie panny zapomniały o panującym głodzie przygotowując się do konkursu wybory narzeczonej, w którym jurorem miał być sam Wódz. Święto trwało aż do zaślubin. Ale niedługo po tym, głód zaczął znów doskwierać.
Kruk siadł na polu na zewnątrz swego barrabara, uważnie patrząc i słuchając tego co się dzieje. Po święcie, pobiegł do domu i powiedział do swojej babci, "Ja także, chcę wziąć ślub." Babcia nie odpowiedziała, więc on zabrał się za swoją robotę, zbierając co tylko mógł aby wyżywić siebie i babcię. Każdego dnia chodził po plaży i szukał martwych ryb albo ptaków. Zawsze zbierał tyle, że było aż nadto dla dwojga ludzi. Kiedy przechodził przez wieś, zauważył, że głód jest coraz bardziej dotkliwy. Zapytał więc wodza, "Co mi dasz, jeśli przynoszę ci jedzenie?"
Szef popatrzał na niego w zaskoczony i powiedział, "Dostaniesz moją najstarszą córkę za żonę." Było to wszystko, czego tylko kruk mógłby sobie zamarzyć. Pobiegł szybko w radosnym nastroju do swojej babci i powiedział, "Wysprzątajmy barrabara. Zróbmy porządek dla mojej panny młodej. Dam wodzowi jedzenie i on obiecał mi za to rękę jego najstarszej córki."
"Ai, Ai, Y -a- h! Weźmiesz ślub? Nasz barrabara jest zbyt mała i zbyt brudna. Gdzie położysz swoją żonę?"
"Kra! Kra! Kra! Mniejsza o to. Zrób co powiedziałem," wrzasnął na babcię i zaczął dziobać ją, by się pośpieszyła.
Wczesnym rankiem następnego dnia kruk gdzieś odleciał. Wrócił po pewnym czasie niosąc w szponach yukelah (wysuszony łosoś). "Babciu, choć z mną do domu wodza," powiedział gdy znalazł się w domu. Poszli więc. Kruk wręczył rybę wodzowi. W zamian otrzymał najstarszą córkę wodza jako narzeczoną.
Kruk powiedział babci by przyprowadziła do ich domu pannę młodą a sam w tym czasie uprzątnął barrabara ze starej słomy i służącej za posłanie. Gdy kobiety przybyły, zobaczyły, że domek jest pusty. Babcia zaczęła besztać kruka mówiąc, "Co robisz? Dlaczego wszystko wyrzucasz."
"Sprzątam w domu, jak widzisz," odparł kruk.
Kiedy nadeszła noc, kruk rozłożył jedno ze swoich skrzydeł i poprosił swoją pannę młodą by na nim się położyła. Gdy to zrobiła nakrył ją drugim skrzydłem. Ta noc dla dziewczyny nie była zbyt przyjemna, gdyż pióra ze skrzydeł o mało jej nie udusiły. Postanowiła więc, że rano odejdzie.
Rankiem jednak zdecydowała się pozostać i spróbować przyzwyczaić się nowego stylu życia. Podczas dnia była posępna i martwiła się. Kiedy kruk zaoferował jej jedzenie, odmówiła. Drugiej nocy, kruk poprosił ją, by położyła głowę na jego piersi i poszukała odpoczynku w jego ramionach. Dopiero po wielu naleganiach spełniła jego życzenie. Druga noc nie okazała się dla niej lepsza. Następnego ranka wykradła się po cichu z domu i wróciła do ojca, opowiadając mu o wszystkim.
Gdy kruk się obudził i nie znalazł żony, poszedł do babci i spytał się jej czy nie wie gdzie jego małżonka się podziała. Babcia odpowiedziała, że nie ma pojęcia.. "Idź więc do wodza i jeśli ona u niego jest to ją przyprowadź do mnie", zawołał kruk. Babcia bała się go i odeszła, by zrobić to, co jej kazał. Kiedy przyszła do domu wodza, odegnano ją. Szybko wróciła do wnuka i opowiedziała mu o wszystkim.
Lato było ciepłe i miłe, ale po nim nadeszło mroźna zima i znowu nastąpił głód. Tak jak i poprzedniej zimy babcia i kruk mieli dużo jedzenia i drew na opał, podczas gdy inni cierpieli z braku jedzenia. Myśli kruka znów powróciły do małżeństwa. Tym razem wybranka była młodą i piękną dziewczyną, która żyła w innym końcu wsi. Powiedział jego babci o niej i, że on chciałby ją poślubić. Powiedział do niej, "Babciu, pójdziesz i przyprowadzisz tu dziewczynę żebym ją poślubił."
"Ai, Ai, Y-a-h! Poślubisz ją? Twoja pierwsza żona nie mogła żyć z tobą, ponieważ wydzielasz zbyt silny zapach. Dziewczyna nie zechce cię poślubić.
"Kra! Kra! Kra! Nieważny mój zapach! Nigdy Nieważny mój zapach! Idź i zrób jak powiedziałem."
Aby podkreślić wagę swoich rozkazów, i być pewnym, że je wykona zaczął dziobać babcię póki ta nie poszła. Kiedy już to zrobiła, kruk zaczął się trochę niepokoić. Spoglądał jednak z nadzieją na swoje barrabara i pobliskie górki, ciągle wypatrując oczekiwanej panny młodej.
Pośpiesznie zaczął sprzątanie barrabara, wyrzucając starą słomę, pościel, kosze i całą resztę. Babcia po swoim powrocie zbeształa kruka, ale on nie zwracał na nią żadnej uwagi.
Nowa panna młoda, tak jak jej poprzedniczka miała bezsenną noc. Spała źle bo była ciasno owinięta w skrzydłach. Ale postanowiła, że wszystko przetrzyma jeśli to tylko będzie możliwe. Pomyślała sobie, że z nim, będzie miała dużo jedzenia. Druga noc była równie zła jak pierwsza, i tak pomyślała, że najlepiej zrobi pozostając do wiosny.
Trzeciego dnia kruk, ponieważ jego żona była z nim nadal, powiedział, "Babciu, jutro pójdę i przyniosę dużego i tłustego wieloryba. Kiedy pójdę zrób pasek i parę torbarsars (rodzime buty) dla mojej żony."
"Ai, Ai, Y-a-h! Jak zdołasz przynieść dużego i tłustego wieloryba? Myśliwi nie mogą go zabić, a tobie się uda?"
"Kra! Kra! Kra! Bądź spokojna i zrób to co ci powiedziałem: zrób pasek i torbarsars podczas gdy ja upoluję wieloryba," wykrzyknął gniewnie, używając swej najbardziej efektywnej metody uciszania jej.
Przed świtem następnego ranka kruk wyleciał daleko w morze. W czasie jego nieobecności stara kobieta pracowicie zaczęła robić to co jej nakazał, czyli rzeczy dla nowej panny młodej, która w tym czasie obserwowała ją czasem rozmawiając. Po południu, zobaczyły kruka lecącego od strony morza i niosącego wieloryba.
Babcia rozpaliła duży ogień a młoda kobieta podwinęła swoją parka (rodzima sukienka), opasała się swoim nowym paskiem, nałożyła nowe torbarsars, naostrzyła kamienny nóż i poszła ku plaży, na spotkanie męża. Gdy kruk się zbliżył, powiedział, "Babciu, idź do wsi i powiedz wszystkim ludziom, że przyniosłem do domu dużego, tłustego wieloryba."
Ona pobiegła tak szybko jak tylko mogła i przekazała radosne wiadomości. Na wpół martwi ludzie nagle ożyli. Część z nich naostrzyła swoje noże i ubrała się w swoje odświętne ubrania. Ale większość tylko biegła w tym co byli ubrani i nożami takimi jakie w tej chwili chwycili i podążyli na plażę by zobaczyć wieloryba.
Ich nagłe zainteresowanie wcale nie spoczęło na kruku, który wskoczył na wieloryba i stamtąd przyglądał się scenie rzezi, i ludziom, którzy objadali się wielorybem.
Co kilka chwil kruk wyjmował kamyk ze swojej torby, i po zastanowieniu odkładał go z powrotem. Kiedy wódz i jego krewni zbliżyli się, kruk odpędził ich. Mogli tylko nasycić się oglądaniem, patrząc jak ludzie cieszą się ucztując i zabierają resztę do swoich domów. Później, we wsi, ludzie podzielili się z wodzem.
Pierwsza żona kruka, córka wodza, miała z nim syna, małego kruka. Szła przez plażę trzymając go na rękach przed sobą, by kruk mógł go zauważyć. "On jest twoim dzieckiem, spójrz," powiedziała. Ale on zignorował ją. Dziewczyna podchodziła do niego kilka razy za każdym razem pokazując dziecko. W końcu kruk powiedział, "Podejdź bliżej - jeszcze bliżej." Ale gdy podeszła blisko nie mogła znieść jego odoru i odeszła bez słowa.
W wyniku świętowania nastąpiło wiele zgonów. Mnóstwo ludzi zjadło tak wiele tłuszczu, że wkrótce umarli z przejedzenia. Inni ludzie nasyciwszy się, napełnili swoje barrabaras mięsem i tłuszczem tak bardzo, że podczas nocy się podusili. W całej wsi tylko trzy osoby ocalały - kruk, jego nowa żona i babcia. Teraz żyją tam w przyjaźni ich potomkowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz