wtorek, 19 maja 2009

STENKA KORSARKA

za Gildia miłośników fantastyki (http://www.fantasy.dmkhost.net/)

Cała historia zaczęła się w Kamieniu, starym pomorskim grodzie. Mieszkał tam Boguchwał, rybak, człowiek bardzo ubogi, ale uczciwy i z dobrym sercem. Żył w małej chatce na skraju Zalewu Kamieńskiego, a cały jego dobytek stanowiła dziurawa łódź, kilka starych, połatanych sieci, oraz to, co akurat udało mu się złowić. Miał również jedno dziecko, córkę Stenkę, dziewczynę pracowitą, uśmiechniętą, a nade wszystko- bardzo piękną.
Właśnie jej uroda stała się przyczyną zmartwień starego Boguchwała. Wielokrotnie przychodzili do niego młodzi rybacy, aby prosić go o rękę córki. Jednak jasnowłosa Stenka zawsze odpowiadała na takie oświadczyny śmiechem, twierdząc, że z ojcem jest jej dobrze.
Pewnego razu do ubogiej chaty trafił Kędrzyn, dworak książęcy. Ujrzał Boguchwała i jego córkę przed chatą, łatających sieci. Dziewczyna od razu wpadła mu w oko, toteż zapytał rybaka, czy nie chciałby, aby Stenka trafiła na dwór książęcy. Twierdził, że w ten sposób odmieniłby się jej los, a i dla Boguchwała byłoby to korzystne. Nie spodobał się jednak ojcu ten pomysł, odparł więc, że mają wszystko, czego potrzebują do życia, ostateczną decyzję zostawił jednak Stence. Ale i ona nie była zbyt zachwycona. Nie pragnęła niczego więcej nad to, co miała, uważała również, że jest zbyt prosta, by móc przydać się na dworze.
Kędrzyn jednak nie rezygnował. Odwiedzał rybacką chatę często. W końcu, pewnego dnia przybył z oficjalnie wyglądającym pergaminem, opatrzonym pieczęcią książęcą. Oświadczył Boguchwałowi, że Książę rozkazuje, aby oddał Stenkę na dwór, w przeciwnym razie oboje spędzą resztę swoich dni w lochach. Ojciec i córka posmutnieli bardzo na tę wiadomość. Żadne z nich jednak nie potrafiło czytać, a nie chcieli opierać się rozkazowi samego księcia. Stenka spakowała swój niewielki dobytek, okryła głowę chustą, pożegnała się z ojcem, i razem z Kędrzynem udała się do grodu.
Upłynął miesiąc, od kiedy opuściła ojca i starą, uboga chatę. Wtedy dowiedziała się od jednej ze służek, że książę nigdy nie wysłał po nią żadnego pisma, że był to tylko ohydny podstęp Kędrzyna, który w ten sposób zwabił już na dwór niejedną dziewczynę. Było już jednak za późno. Kędrzyn zdołał uwieść Stenkę. Niedługo zaś po tym rozkazał jej, by czym prędzej opuściła gród i wróciła, skąd przyszła.
Nie miała jednak już dokąd wracać. Ojciec jej bowiem, usychając z tęsknoty za swoją jedynaczką, postanowił udać się do księcia ze skargą na Kędrzyna, mając nadzieje, że w ten sposób uda mu się odzyskać córkę. Został jednak wyśmiany, nie dopuszczono go nawet przed oblicze księcia. Rozżalony wrócił do domu. Nie mógł jednak znaleźć sobie miejsca. Błąkał się cały czas po skromnej izbie, aż w końcu wyszedł i wypłynął w morze. Od tej pory nikt już go nie widział ani o nim nie słyszał.
Jednak nawet gdyby ojciec czekał na nią z otwartymi ramionami, Stenka nie wyobrażała sobie, by mogła wrócić do domu. Kiedy skończyła rozpaczać nad swoim losem, postanowiła zemścić się za krzywdy wyrządzone zarówno jej, jak i za swojego ojca. Zmówiła się z giermkiem książęcym, który był w niej zakochany do szaleństwa. Nocą, razem, zabili Kiedrzyna, a potem uciekli w niedostępne bory wolińskie, na drugi brzeg rzeki Dźwiny.
Ich kryjówka stała się wyspa na Jeziorze Gardno. Nie mogli wybrać miejsca, w którym byliby bezpieczniejsi. Jezioro bowiem było położone blisko morza, ale na wzniesieniu. Uważane było bowiem za zaczarowane uroczysko, miejsce kultu Światowita. Samo jezioro miało dziwny kształt, który najbardziej przypomniał gwiazdę. Ponad to, ze wszystkich stron było one otoczone puszcza, toteż ludzie po prostu bali zapuszczać się w jego pobliże i omijali je z daleka.
Niedługo po ucieczce Stenki i giermka po wybrzeżu rozniosła się wieść, że grupa korsarzy napada na statki kupieckie, zarówno te pomorskie, jak i szwedzkie i duńskie. Ponoć rabowali, co się dało, nie zostawiając nikogo przy życiu. Pogłoska głosiła, że banda liczy ponad dwustu ludzi, a ich przywódcą jest jasnowłosa dziewczyna o imieniu Stenka. Część swoich łupów piraci mieli ponoć rozdawać wśród ubogich i potrzebujących ludzi.
Nic księciu nie dało rozsyłanie wszędzie swoich rycerzy, nic nie dały wysokie nagrody za głowę herszta bandy. Nikt nie umiał odnaleźć kryjówki, w której korsarze się ukrywali.
Pewnej letniej nocy wartownik dał Stence znać, że na horyzoncie widać jakiś statek. Dziewczyna rozkazała zapalić na plaży wielkie ognisko i patrzeć, gdzie popłynie. Wkrótce przekazano jej wiadomość, że statek kieruje się wprost na ognisko. Wtedy rozkazała czekać, aż okręt wpadnie na skały, mieć w pogotowiu łodzie i czekać do ataku na znak, którym miała być pochodnia rzucona z urwiska w morze.
Dopiero, gdy statek wpadł na skały, załoga zorientował się, że została wciągnięta w pułapkę. Nagle zobaczyli błysk ognia, pochodnię, którą rzuciła Stenka. Korsarze natychmiast rzucili się do ataku. Nie oszczędzili nikogo. Zabijali każdego, kogo napotkali. Tylko jednemu kuchcikowi udało się umknąć.
Rabowanie i przeniesienie łupu na wyspę zajęło im całą noc. Rano rozpadał się deszcz, i po nocnych wydarzeniach nie pozostał żaden ślad, poza zrujnowanym dwumasztowcem. Piraci cieszyli się i świętowali przez kilka dni. Stenka połowę łupu, która przysługiwała jej jako hersztowi, kazała rozdać okolicznym wieśniakom. Nikt nie wiedział o kuchciku, któremu udało się dotrzeć wśród zamętu do brzegu, nikt więc nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, które im groziło.
Upłynęło kilka dni, kiedy sytuacja powtórzyła się. Na horyzoncie pojawił się statek. Dziewczyna rozkazała rozpalić ognisko, baczyć, dokąd płynie statek, i czekać na umówiony znak. Statek wpłynął do maleńkiej zatoczki. Wtedy Stenka ponownie rzuciła pochodnię z urwiska. Korsarze rzucili się do ataku, ale okazało się, że tym razem sami wpadli w pułapkę. Z żaglowca posypał się na nich deszcz strzał. Stenka dała znak do odwrotu, było już jednak za późno. Niewielu ocaliło życie i zdołało się schronić na wyspie.
Wszyscy zdawali sobie sprawę, że jest to już koniec, ich kryjówka została wykryta, mogli jedynie czekać na przybycie zbrojnych, by stoczyć swoją ostatnią walkę. Przedtem jednak potopili wszystkie skarby w jeziorze.
Stenka czuwała przez cała noc, rozmyślając o swoim krótkim życiu. Wtedy wydało się jej, że widzi swego ojca, który płynie w jej stronę. Pomyślała ze smutkiem, że niedługo się spotkają.
Gdy tylko wzeszło słońce, rycerze księcia przypuścili szturm na wyspę. Piraci walczyli dzielnie, jednak nie mieli najmniejszych szans w tym pojedynku. Zginęli wszyscy. Jednak na próżno potem szukano ciała Stenki. Gdy tylko pierwsza łódź łuczników dobiła do wyspy, dziewczyna rzuciła się w wody jeziora.
Do tej pory nikt nie odnalazł skarbu piratów. Ponoć nadal pozostaje ukryty na dnie jeziora. Ten, kto go zdobędzie, zgodnie z ostatnia wolą Stenki, połowę musi rozdać wśród biednych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz