za Gildia miłośników fantastyki (http://www.fantasy.dmkhost.net/)
To się zdarzyło w Nowy Rok na dworze Króla Artura. Król, królowa i wszyscy rycerze Okrągłego Stołu świętowali. Na początku cały dwór udał się do kaplicy, a następnie odbyło się wręczanie podarków. Późnej nadszedł czas na ucztę. Po skończeniu biesiady król wygłosił mowę i nadszedł czas na rycerską opowieść, podczas której dzielni wojownicy opowiadali przygody, jakie przeżyli w ciągu roku.
Gdy nadeszła kolej Lancelota, na dziedzińcu rozległ się straszliwy stukot kopyt. Nagle drzwi sali otworzyły się i wjechał do środka najbardziej niesamowity rycerz, jakiego można sobie wyobrazić. Wszyscy obrócili się, aby obejrzeć niespodziewanego gościa. Rycerz, tak jak jego koń, był ogromny a na dodatek zielony! W jednej ręce przybysz trzymał gałązkę ostrokrzewu, a w drugiej potężny zielony topór.
- Kto tu jest panem?!- krzyknął
Jedyną osobą, która ośmieliła się odezwać, był król. Powitał gościa i zaproponował mu przyłączenie się do uczty. Zielony rycerz odmówił:
- Nie przybyłem tu, by ucztować, ale nie martwcie się, nie będę też czynił wojny. Pochodzę z północy, gdzie krąży wiele opowieści o odwadze i cnotach rycerzy Okrągłego Stołu. Jeśli któryś z rycerzy jest naprawdę dzielny, to dam mu swój topór i nadstawię szyję, aby ten jednym ciosem ściął mi głowę. Musi jednak przysiąc, że za dwanaście miesięcy i jeden dzień od tej chwili przyjedzie do mnie, abym mógł mu oddać cios.
Nikt przez długi czas się nie odzywał. Rycerz się zniecierpliwił:
-A więc to jest męstwo rycerzy Okrągłego stołu!- krzyczał- jesteście bandą tchórzy!
Wtedy ze swojego miejsca zerwał się Artur, mówiąc, że jeśli nikt nie podejmie wyzwania, to sam da pole Zielonemu Rycerzowi. Powstrzymał go jednak sir Gawain. Przybysz wyraźnie był zadowolony, że znalazł się jakiś śmiałek. Rycerz wziął broń od tajemniczego gościa. Zgodnie z umową, ukląkł i schylił kark. Gdy sir Gawain ściął głowę rycerza, tłum wiwatował. Jednak stało się coś dziwnego. Zielony Rycerz nie zginął. Podniósł z ziemi swoją głowę i dosiadł konia. Zanim odjechał, jego głowa przemówiła do Gawaina:
- Widzę, że dotrzymałeś obietnicy. Jestem Rycerzem z Zielonej Kaplicy. Mieszkam w lesie Wirral. Tam masz mnie znaleźć za rok!- powiedziawszy to wyjechał.
Minął rok i nadszedł czas, aby sir Gawain dosiadł swego konia, Gringaleta, i wyruszył na poszukiwanie Zielonego Rycerza. Udało mu się na czas odnaleźć las Wirral nad rzeką Dee w Walii. Ciężko było dotrzeć do wyznaczonego miejsca. Gawain miał wrażenie, że chaszcze i bagna nie mają końca. W końcu znalazł się na skraju puszczy i zobaczył w oddali jakiś dwór. Dotarłszy do zamku, sir Gawain przedstawił się strażnikowi i powiedział, że chce się widzieć z panem. Gdy wjechał na dziedziniec, otoczyła go służba, która zajęła się nim i jego koniem. Potem został zaprowadzony do pana zamku. Był to wielkolud o rudej brodzie i włosach. Sir Gawain czuł, że już gdzieś widział tę postać.
Całe dni mijały mu na ucztach i zabawach. Zdawało mu się, iż małżonka pana tego zamku zakochała się w nim. W końcu nadszedł czas, aby sir Gawain wyruszył spełnić swe rycerskie śluby. Pan zamku powiedział, że kaplica znajduje się bardzo blisko od zamku i że wyśle kogoś, kto wskaże mu drogę. Dzięki temu rycerz króla Artura mógł zostać dłużej w gościnie. Pan powiedział, że chciałby zawrzeć z Gawainem umowę. Polegała ona na tym, że dostanie on cokolwiek zechce, a w zamian za to odda panu każdą rzecz jaką dostanie w zamku. Mimo, że układ był niezrozumiały, Gawain zgodził się, by nie naruszyć zasad grzeczności.
Następnego dnia, gdy Gawain obudził się, spostrzegł, że na jego łóżku siedzi żona władcy. Widać było, że rycerz podoba się jej, a ona mu. Ich rozmowa skończyła się pocałunkiem od pani zamku. Gdy pan wrócił z polowania, przed rycerzem pojawił się problem, a mianowicie, jak rozwiązać sprawę pocałunku. Jednak dotrzymał umowy i ucałował go, mówiąc, że dzisiaj otrzymał tylko to. Sytuacja powtórzyła się również następnego dnia. Trzeciego dnia dama oprócz pocałunków dała mu zieloną wstążkę, która miała być magiczna. Gawain przyjął ją, zważywszy na to, że termin spotkania z Zielonym Rycerzem zbliżał się nieubłaganie. Gdy pan wrócił z polowania, rycerz pocałował go trzy razy, ale nic nie wspomniał o wstążce.
Następnego dnia Gawain zawiązał ją sobie na szyi, chociaż nie wierzył, że cokolwiek go ochroni przed śmiercią. Jeden z giermków pojechał z nim do Zielonej Kaplicy. Gdy znaleźli się u stóp doliny, towarzysz ostrzegł Gawaina, żeby nie jechał dalej, gdyż zielony rycerz jest okrutny. Jednak Rycerz Okrągłego Stołu nie stchórzył. Kontynuował podróż samotnie. Odnalazł kaplicę. Wyglądała jak porośnięty trawą pagórek. Gawain krzyknął, że już jest. Odpowiedział mu dudniący głos:
-Dostaniesz, com ci obiecał!
Po chwili pojawił się rycerz z toporem w ręce.
-Witaj Gawainie! Wreszcie doczekałem chwili, w której zwrócę ci cios, który zadałeś mi w Kamelocie.
Sir Gawain pochylił się, aby rycerz mógł mu ściąć głowę. Za pierwszym razem Gawain się uchylił ze strachu, co wywołało złość Rycerza. Za drugim razem to Zielony Rycerz wstrzymał cios i pochwalił go, że jest dzielny. Za trzecim razem olbrzymi rycerz jedynie zranił Gawaina w szyję. To rozwścieczyło rycerza. Odskoczył i dobył broni. Powiedział, że teraz będzie się bronił. Ale Zielony Rycerz nie miał zamiaru walczyć.
- Zgadza się. Dotrzymałeś słowa. Już się nie zamachnę na twoją głowę. Mógłbym ci ją ściąć, tak jak ty mnie, ale nie chciałem.
W tym momencie Gawain spostrzegł, że ma przed sobą pana zamku, w którym gościł. Wyjaśnił mu, że dwa pierwsze ciosy były za pocałunki, o których powiedział. Trzeci zaś był karą za zatajenie prawdy o zielonej wstążce. Gawainowi było wstyd, ale Zielony Rycerz tylko się śmiał i pozwolił mu zachować pamiątkę po jego żonie, gdyż na nią zasłużył. Później rycerz wyjaśnił, że nazywa się naprawdę sir Bertilak i że to Morgana le Fay przemieniła go w Zielonego Rycerza, aby sprawdził czy opowieści o męstwie rycerzy Króla Artura są prawdziwe. Sir Bertilak ponowił zaproszenie do zamku, ale Gawain odmówił tłumacząc się powrotem do Kamelotu. Był pewien, że tym razem jego przygoda będzie najbardziej niezwykłą z tegorocznych rycerskich opowieści.
niedziela, 17 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz