wtorek, 19 maja 2009

LEGENDA O NOSIWÓDCE

za Gildia miłośników fantastyki (http://www.fantasy.dmkhost.net/)

Opowiem wam, dziateczki moje, historyi fragment, zasłyszany gdym wędrował po gościńcach zamków orlich. A wszystko dziać się miało, jak swego czasu na owych gościńcach zbójcy grasowali. W karczmach mawiano do niedawna jeszcze, iż wiele bogactw złupionych w potoku nieopodal budowli Ostrego Oręża, zwanej potocznie Ostrężnikiem, znaleźć można. Jakież to dziwy kryje potok Złotym zwany? Otóż zbójcy onegdaj napadli nocy pełnej na zagubiony orszak Księcia Jaśnie pana Dobromira, by zaspokoić gardła i sakwy swoje. Orszak klejnotów nie posiadał poza jednym, najcenniejszym w oczach Księcia Jaśnie Pana. Mówię o córce jego, urody cudnej Dobrawie. Wydać się za żonę rycerza Maćka na olsztyńskim zamku służącego miała, gdyż kochankiem jej serca od dawna był ów mąż szlachetny. We wściekłość zbóje wpadli, jak złota w orszaku nie znaleźli i wymordowali wszystkich, Dobrawy jedynie życia nie pozbawiając i uprowadzając ją do Ostrężnika. Od tej pory zbójom służyć miała, a hersztowi ich - niejakiemu Goszczujowi - hultajowi nad hultaje - wodę codziennie ze źródeł przynosić w konwiach miała.
Pogrążona w żałobie żale swoje rakowi z potoku wylewać zaczęła. Któregoś dnia podobno przemówić ów raczył do Dobrawy, by pomsty na zbójach dokonała i Goszczuja o bielmo na oczach przyprawiła. W konwiach po trosze łupy z Ostrężnika wynosić miała i dawać rakowi pieniążek po pieniążku złotym - ów zakopywał je skrzętnie w dnie potoku, póki całego złota Goszczuja nie pozbawi. Nieszczęście zdarzyć się musiało, gdyż Goszczuj poszedł za Dobrawą nad potok dnia pewnego w celu niecnym i zoczył zza krzaka, co czynić miała z łupami jego. Nienawiścią zapłonął szaleńczą, miecza dobył i serce Dobrawy przebił. Od tej pory ducha niewiasty w południe oczy wędrowców spotkać mogą, gdy zajęci są szukaniem w potoku monet złotych. Niejeden człek skarbu już się doszukał, lecz każdy, kto chce znaleźć choć krążek, serce czyste posiadać musi, gdyż Dobrawa złych śpiewem niezwykłym prowadzi w miejsca niebezpieczne, gdzie na diabelskich mostach czarty czekają na ich dusze.
Od czasu pewnego siedliska ludzie zaczęli budować niedaleko źródeł potoku i nazwę im dali - pierw Złote Potoki, a teraz jeno Złoty Potok na mapach widnieje. Ot i historyja cała, dziateczki moje, o Złotym Potoku. Moje oczy Dobrawę widziały raz dnia pewnego, nawet czarta zoczyłem, jak stuka kopytem na mostach diabelskich, ale wielu niecnych czynów dopuścić się w żywocie mojem musiałem, więc złota nie szukałem w potokach, nazbyt duszę swoją miłuję. Na pamiątkę owego zdarzenia mistrz pewien posąg Dobrawy z konwiami i rakiem uczynił zgodnie z opisem mojem, by na świadectwo niedowiarkom ów służył i wszem głosił, co oczy moje widziały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz