czwartek, 21 maja 2009

MYSZ BIERZE ŚLUB

Dawno temu była sobie biała mysz o imieniu Kanemochi. Służył on Daikoku, Bogowi Fortuny. Jego żona nazywała się Onaga. Zarówno Kanemochi, jak i jego żona byli bardzo ostrożni. Nigdy w dzień ani nawet w nocy nie zaryzykowali wyjścia do salonu czy kuchni. Dzięki temu żyli w spokoju, niezagrożeni spotkaniem z kotem. Ich jedyny syn Fukutaro także miał łagodne usposobienie. Gdy podrósł na tyle by się ożenić, rodzice postanowili mu jakąś zdobyć, przekazali mu wszystko co posiadali i przeszli na emeryturę. Na szczęście, ich krewny Chudayu miał cudowną córkę Hatsukę. Tak więc posłaniec mógł rozpocząć negocjacje w celu zaaranżowania ślubu z Chudayu.
Pan młody posłał wybrance zwyczajowe rzeczy: obi (pasek), jedwabie, suszone bonito (ryba z rodziny makrelowatych – przyp. tłum), suszoną mątwę, biały len, wodorosty oraz sake (wino ryżowe). Panna młoda natomiast posłała wybrakowi: płócienne kami-shimo, suszoną mątwę, biały len, wodorosty, rybę oraz sake. To przypieczętowało przysięgę małżeńską.
Wybrano więc szczęśliwy dzień, przygotowano wszystko potrzebne do przeprowadzki panny młodej do jej nowego domu. Ubrania zostały uszyte, a wszystko inne potrzebne, zakupione. I tak Chudayu zajął się przygotowaniami do ślubu.
Rodzice przyczernili córce zęby na znak że to jej pierwszy mąż. Także delikatnie jej powiedzieli, że musi słuchać męża, a także być posłuszna teściowi oraz kochać teściową.
Kanemochi natomiast wysprzątał na zewnątrz i wewnątrz cały dom, poczynił wszelkie przygotowania do ślubu oraz uczty, zaprosił krewnych i przyjaciół, a na spotkanie narzeczonej wysłał wielu służących, by jej pokazać, że wszystko jest gotowe na jej przyjęcie.
Wkrótce panna młoda nadeszła w swym palankinie (lektyka – przyp. tłum). Jej skrzynie niesiono przed nią, a długi pochód towarzyszących jej osób szedł za nią. Kanemochi wyszedł do furtki na jej spotkanie, i wprowadził ją do salonu.
Na znak posłańca, państwo młodzi zawarli więzi małżeńskie, wymieniając się trzema kubkami sake, pijąc na zmianę, po trzykroć z każdego. Gdy ceremonia „po trzykroć trzy” dobiegła końca, goście wypili wspólnie z panną młodą jako znak dobrej woli, co przypieczętowało związek.
Wkrótce potem nowożeńcy i rodzice młodego odwiedzili dom panny młodej. Wieczorem młoda żona wróciła do domu ze swym mężem i jego rodzicami, z którymi żyła w zgodzie, zadowolona, zamożna i szczęśliwa, czego można jej tylko było powinszować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz