niedziela, 17 maja 2009

O TYM JAK THOR MJÖLLNIRA ODZYSKIWAŁ MŁOT

za Gildia miłośników fantastyki (http://www.fantasy.dmkhost.net/)

Nad Asgardem nastał piękny słoneczny poranek. Nagle, cudowną ciszę zakłócił wrzask Thora:„Złodzieje!” Zlecieli się wszyscy bogowie i zastali Thora w samych spodniach, biegającego po pałacu.
-Co się stało? -zapytał zdziwiony Loki. Thor spojrzał na niego przeszywającym wzrokiem. Złapał go za koszule krzycząc- To ty, wiem że to ty schowałeś mój młot!
-Młot? Nic nie wiem o Mjöllnirze -odparł Loki.
-Puść go! Jeśli mu nie wierzysz, to każ Lokiemu by wybadał kto ukradł twój młot.– rozkazał synowi Odyn.
Niezbyt ucieszony powierzonym mu zadaniem Loki udał się między rozmawiających bogów. Doszedł do Freyi i poprosił ją o pomoc w odszukaniu Mjöllnira. Poprosił ją o jej sokoli wzrok by mógł poszybować nad Jotunnheim i wypatrzeć kto zdecydował się na ta kradzież. Freya spełniła jego prośbę i Loki zmienił się w drapieżnego ptaka. Wzleciał nad Asgard i skierował się w stronę krainy Thursów.
Lecąc zastanawiał się kto może wiedzieć gdzie jest młot. Postanowił udać się do jednego z najważniejszych olbrzymów – króla Thryma. Tak też uczynił. Król posadził go przy stole, poczęstował miodem i zapytał co go tu sprowadza. Loki delikatnie zapytał czy król nie wie przypadkiem kto ukradł Mjöllnira.
-To ja. -odparł Thrym - Zakradłem się nocą do pałacu i zabrałem młot spod samego nosa Thora, kiedy ten spał zupełnie pijany. Po powrocie schowałem go osiem mil pod ziemią, gdzie nikt go nie znajdzie.
Loki zastanowił się chwilę, po czym zapytał czego chce w zamian za Mjöllnira.
Thrym zaśmiał się i odparł, że chce ręki Freyi.
Loki zmartwiony powrócił do Asgardu. Udał się do Thora i przedstawił propozycję Thryma. Thor ucieszył się na wieść, że olbrzym tylko tyle chce i nakazał by powiadomić o wszystkim boginię. Freyja, na wieść o planowanym jej ożenku z olbrzymem, zareagowała bardzo gwałtownie i wyrzuciła obydwu bogów.
Thor i Loki nie znaleźli żadnego rozwiązania, więc postanowili zwołać wiec. Asowie i Wanowie zjawili się na spotkaniu. Wszystkim zależało na odzyskaniu młota, jadnak rozumieli jak bardzo ciężka będzie dla bogini decyzja wyjścia za mąż za obrzydliwego Thursa. Już mieli głosować kto jest za małżeństwem, a kto przeciw, gdy podniósł się Heimdall i tak przemówił:
-Wydaje mi się, że znalazłam rozwiązanie. Thor powinien przebrać się za Freyę, udać się do Thryma i w odpowiednim momencie zabrać młot i uciec. Kiedy będzie miał w garści Mjöllnira żaden olbrzym nie odważy się z nim walczyć.
Bogowie poparli plan, jedynie Thor siedział ponury i tak rzekł:
-To mi się nie podoba. Ja najsilniejszy z silnych mam przebrać się za kobietę? Za kogo mnie bierzecie? Potem będziecie żartować, że lubię kobiece ciuszki!
Loki chwilkę pomyślał i doszedł do wniosku, że Thor nie powinien wystawiać się na pośmiewisko.
-Thorze pozwól, że będę Ci towarzyszył – odparł Loki – Ty przebierzesz się za Freyę, a ja za twoją służącą. Nikt wtedy nie będzie żartować, że lubisz damskie ciuszki.
Uradowany Thor zgodził się i udali się do Freyi by wybrać odpowiednie stroje. Na końcu bogini zawiesiła na szyi boga gromu naszyjnik Brisingamen, bez którego nigdzie się nie ruszała.
Kiedy wszystko było gotowe udali się w kierunku zamku Thryma. Dotarli na miejsce tego samego wieczoru i podeszli pod mury warowni. Król olbrzymów kazał natychmiast zaprosić gości do sali biesiadnej, gdzie posadzono ich na honorowych miejscach. Thrym poprosił by jego wybranka pokazała twarz, lecz Thor uparcie zasłaniał ją chustą. Loki odparł, że pani jest lekko chora i nie chce zarazić gospodarza. Po chwili wniesiono potrawy na stoły. Thor nie zważając na to, że powinien udawać Freyę, w jednej chwili zjadł wołu, łososie, słodycze i popił to wszystko trzema beczkami miodu. Thrym patrzył na wyczyny panny młodej z niedowierzaniem, lecz także z zadowoleniem.
W końcu nadeszła upragniona dla Thryma chwila. Przypieczętowanie małżeństwa.
-Chcę pocałować pannę młodą- powiedział olbrzym i pochylił się ku Thorowi, ale ten posłał mu lodowate spojrzenie. Zaskoczony Thrym cofnął się i zapytał Lokiego co to oznacza. Ten odparł, że Freya jest bardzo zmęczona i że powinien odłożyć pieszczoty na później.
-Dobrze - odparł olbrzym- ale będę czekał z niecierpliwością, gdyż znany jest powszechnie kunszt Freyi w sprawach miłosnych.
W pewnej chwili do sali weszła paskudna olbrzymka, siostra Thryma. Była wściekła, gdyż brat nie zaprosił jej na ucztę weselną. Podeszła do Thora i pogardliwym głosem powiedziała:
-Oto piękna Freya, której uroda usidliła mego brata. Czy znany wam jest zwyczaj, gdzie panna młoda wchodząc do domu przyszłego męża obdarowuje jego matkę i siostrę? Gdzie więc złote pierścienie godne członkini rodu królewskiego?
-Zamilcz siostro! – krzyknął Thrym - To nasz zwyczaj. Nie muszą go przestrzegać Wanowie! Ale jestem pewien, że Freya ma dla Ciebie podarunki... Jednak moja droga Freyo, nim wręczysz jej podarki muszę zwrócić Ci młot Thora. Na niego przysięgniemy oddając się baczeniu bogini War, opiekunce małżeństw. A dziś jest doskonały dzień na ślub – czwartek.
Wniesiono Mjöllnira i podano go Thorowi. Kiedy tylko młot znalazł się w jego dłoni, zerwał z głowy chustę i zdarł z siebie suknię.
„Zdrada! Zdrada!” zaczęła krzyczeć siostra Thryma. Thor wymierzał ciosy młotem. Pierwszy padł Thrym, później jego służący i inni domownicy. Bóg gromu najdłużej szukał siostry Thryma, która zdążyła uciec. Złapał ją jednak koło bramy i tam zabił. Po pewnym czasie Thor ochłonął, napił się miodu i rozkazał Lokiemu by ten podpalił budynki. Poprosił go też by ten opowiedział ze szczegółami o walce. Jednak poprosił Lokiego, by nie wspominał o tym, jak to Thrym chciał go pocałować. W taki sposób Thor odzyskał swój młot i honor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz