wtorek, 19 maja 2009

POCZĄTEK ŚWIATA WEDŁUG MITÓW SŁOWIAŃSKICH

za Gildia miłośników fantastyki (http://www.fantasy.dmkhost.net/)

Na początku nie było nic. Po horyzont widać było tylko morze i niebo. Po wodach bujała się mała łódka, a w niej siedział władca piorunów i niebios - Perun. Zaś drugi bóg, pan wód – Weles - zamieszkiwał morską otchłań. Trwało to tak przez wieki. Pewnego dnia Weles podpłynął do łodzi Peruna, przysiadł się do niej i rzekł:
- Bracie, tyle już lat pływasz po bezkresnych wodach. Tułasz się bez celu, a mnie znudziło się już mieszkanie w podwodnej głębinie. Z wiekiem coraz gorzej znoszę wilgoć, a ty ciągle wszczynasz jakieś burze! Uszy mi od tego pękają ! Nie wspomnę już o nudzie, jaką przeżywam na dnie morza.
- Muszę mieć jakąś rozrywkę. Tu na tym pustkowiu to jedyna zabawa.- odpowiedział Perun.
- No właśnie, jest nudo. A co byś powiedział, gdybyśmy stworzyli stały ląd?- spytał Weles.
- Do czego zmierzasz bracie?- nieufnie spytał Perun.
- Pomyśl, miejsce, gdzie byłoby sucho. Moglibyśmy tam wypocząć, zabawić się.
- Hm, pomysł jest dobry, ale skoro tak ci na tym zależy to czemu nie stworzysz tego lądu sam?
- No cóż, potrzebuję twej pomocy, a poza tym źle bym się czuł na swoim kawałku lądu wiedząc, że ty tułasz się po morzach w tym wraku.
- No dobrze, pomogę ci.
- Wspaniale- ledwie to Perun powiedział, a Wales już skoczył do wody nurkując do samego dna. Zaczerpnął pełną garść mułu i wypłynął na powierzchnię. Perun wziął ziemię w rękę i rzucił w morze. I tak oto powstała wyspa- początek stałego lądu. Była jednak tak mała, że bogowie ledwo się na niej we dwóch mieścili.
Weles od razu zaczął rozmyślać, jak by tu się brata pozbyć. W końcu to on wymyślił, żeby zrobić ląd. Wiec ta wyspa należy do niego i Perun bez prawnie ja zajmuje.
- Utopię go- pomyślał Weles – Jak on śmie przebywać na mojej własności!
Poczekał zatem, aż Perun pójdzie spać. Gdy ten zasnął chciał go wrzucić do wody, ale w którą stronę go nie popchnął, ziemia rozrastała się. Od tego turlania Perun się w końcu obudził.
- Ach, ty podstępny potworze!- krzyknął- a ja sądziłem, że można ci ufać!
- Przestań się wściekać, pozwól mi wytłumaczyć...- próbował wybrnąć z sytuacji Weles.
- Dość tego, przesadziłeś!
W tym momencie gromy spadły na Welesa, aż zapadł się on w głąb ziemi, na samo dno, w najgłębszą otchłań. Ale nie był to koniec zemsty brata, Perun przykuł brata łańcuchem do skały. Po dziś dzień, gdy słychać huk wiatru, to właśnie Weles próbuje się wydostać ze swego więzienia. Perun natomiast zraził się do ziemi, nie chciał na niej dalej mieszkać. Odszedł by zamieszkać w niebiosach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz